Po połączeniu AT&T - obecnie drugiego pod względem wielkości operatora - oraz T-Mobile USA - zajmującego miejsce czwarte - powstanie nowy lider rynku bezprzewodowej telefonii z około 43-procentowym udziałem i niemal 130 milionami klientów. Na drugą pozycję spadnie zaś obecny gigant: Verizon Wireless.
Przejęcia na taką skalę ludzie z branży telefonii komórkowej w Stanach Zjednoczonych nie widzieli od siedmiu lat. AT&T zapłaci 25 miliardów dolarów w gotówce, a pozostałą kwotę w akcjach (Deutsche Telekom zyska osiem procent akcji AT&T i miejsce w zarządzie). Oznacza to, że przejęcie jednego klienta T-Mobile będzie kosztowało ponad tysiąc dolarów.
Nie stanie się to jednak bardzo szybko. Chociaż na transakcje zgodziły się już zarządy obu firm, to umowa musi jeszcze zostać zaakceptowana przez rządowego regulatora. Tymczasem już wzbudziła ona w Stanach Zjednoczonych pewne kontrowersje. Swoje obawy dotyczące wielkości nowego giganta wyraził już operator telefonii komórkowej Sprint Nextel Corp. - który też miał nadzieję na przejęcie T-Mobile USA, ale jego przedstawiciele nie doszli z Deutsche Telekom AG do porozumienia w sprawie wartości firmy.
Niezadowolenie z transakcji wyrażają też pracownicy z biur ochrony konsumenta. Przedstawiciel organizacji Public Knowledge oświadczył już, że powstanie nowego giganta będzie oznaczać „wyższe ceny, gorszą ofertę i mniejszą innowacyjność". Dziennik „The Wall Street Journal" spodziewa się również, że w wyniku umowy pracę stracą tysiące pracowników. AT&T szacuje bowiem, iż transakcja przyniesie w sumie ponad 40 miliardów dolarów oszczędności.
Menadżerowie AT&T są jednak przekonani, że urzędnicy zgodzą się na transakcję. Przekonują, że amerykańscy klienci wciąż będą mogli wybierać między wieloma operatorami, a dzięki planowanej fuzji, zyskają również dostęp do sieci, która będzie pokrywać 95 procent zamieszkanych regionów kraju. A rozszerzanie zasięgu w wiejskich regionach Stanów Zjednoczonych jest jednym z priorytetów dla administracji Baracka Obamy.