Kryzys finansowy Grecji i Portugalii postawił pytania o granice odpowiedzialności jednych państw Unii za błędy i uwstecznienia gospodarcze i kulturowe innych. Czy w obecnej sytuacji Unia powinna się martwić o swoich najsłabszych członków?
Odpowiedzi na to pytanie szukali uczestnicy panelu „Jakiej solidarności potrzebuje Europa?", który na XXI Forum Ekonomicznych w Krynicy poprowadził redaktor naczelny „Rzeczpospolitej" Paweł Lisicki.
Nie było to łatwe zwłaszcza w kontekście ostatnich decyzji wstrzymujących pomoc dla Grecji, która nie wywiązuje się z przyjętych wobec Brukseli i miedzy narodowych organizacji finansowych zobowiązań. Zdaniem Mercedes Bresso, przewodniczącej Komitetu Regionów UE z Włoch solidarność pomiędzy krajami Europy jest jednak możliwa, pod warunkiem, że zostaną wdrożone wspólne, systemowe rozwiązania. – Propozycja Merkel i Sarkozy'ego w sprawie wspólnego rządu gospodarczego dla strefy euro jest dobra i kluczowa – wyjaśniła Bresso. – Musimy jednak przemyśleć model wspólnej Europy, ale pod kontem wzmocnienia jej struktur, bo przyszłość istnieje, ale tylko pod warunkiem, że będziemy razem.
Zdaniem Pawła Lisickiego być może prawdą jest, że działania muszą być realizowane wspólnie, ale co z krajami, które – tak jak Polska – do strefy euro nie należą? Grzegorz Schetyna marszałek Sejmu RP stwierdził, że w debacie o solidarności przede wszystkim trzeba szukać ekspertów. Ich głos służy wypracowaniu dobrych rozwiązań. – Ekonomia europejskich krajów jest jak firma, a osoby nimi kierujące muszą czuć za nią odpowiedzialność – powiedział Schetyna. – To o co powinniśmy zadbać przede wszystkim, to wyrównywanie dysproporcji. Zaś kraje, które nie dają sobie rady w odpowiedniej sytuacji powinny czuć wsparcie, ale też kontrolę, aby solidarna polityka prowadziła do jak najlepszych efektów.
Elmar Brok, europoseł z Niemiec, kraju, który najbardziej jest zaangażowany w pomoc najsłabszym krajom wspólnoty zaznaczył jednak, że na najniższym poziomie nie załatwi się sprawy solidarności. – Jeśli mieszkańcy krajów biedniejszych nie zadbają o swoje dobro, nikt za nich tego nie zrobi – wyjaśnił. Brok przypomniał też, że wiele krajów nie spełniło już w momencie wstępowania do unii walutowej kryteriów fiskalnych, koniecznych do przyjęcia euro. - Potem wprawdzie trochę poprawiły swą sytuację finansową, ale kryzys finansowy, jaki rozpoczął się w 2008 roku skomplikował sytuację – wyjaśnił euro poseł. – Jednak to przede wszystkim same kraje muszą się zreformować. Wsparcie zostanie udzielone, ale trzeba jasno powiedzieć ludziom, że kiedyś będą musieli te długi spłacić.