Wczoraj przed kopalnią w Rudzie Śląskiej zebrały się rodziny tych, którzy zginęli. Szefostwo Kompanii węglowej, do której należy zakład złożyło wieńce przed tablicą upamiętniającą wszystkich, którzy stracili życie w tej jednej z najniebezpieczniejszych kopalni w Polsce. Była msza, były kwiaty, znicze, wspomnienia – jak co roku, choć może ludzi trochę mniej?

W tym samym czasie odbywała się konferencja górnicza w Katowicach, a Kompania Węglowa otwierała centrum szkoleniowe dla młodych górników w swej kopalni Piast. Czy to źle?

Nie, bo pamiętać nie musi wcale oznaczać obchodzenia każdej kolejnej miesięcznicy rocznicy i rozdzierania szat. Pamiętać w takiej sytuacji, jak katastrofa jak ta w Halembie, to znaczy domagać się głośno ukarania winnych i robienia wszystkiego, by do takich czy podobnych tragedii nigdy więcej w kopalniach nie dochodziło. Pamiętać to znaczy wspominać i przestrzegać i dbać o przyszłość. Pamiętać to nie znaczy tylko o tym mówić.  I jeśli ktoś twierdzi, że nie pamiętamy o Halembue, to jest w błędzie. Bo wczoraj prawie wszystkie media przypomniały o tym, co pięć lat temu stało się w Rudzie Śląskiej. I dobrze, że w tym czasie na Śląsku działo się coś poświęconego górnictwu, a nie tylko zastanawianie się nad tym, czy podatek od wydobycia węgla będzie wyższy. Wypadki w kopalniach są i będą, póki będą tam pracować ludzie. Dobrze jednak, że są inicjatywy, dzięki którym rozmawiamy o górnictwie, jego przyszłości i bezpieczeństwie ludzi pracujących pod ziemią i dobrze, że o górniczym BHP mówi się coraz głośniej. Może dzięki temu w nowej historii branży węglowej będziemy wspominać i tylko wspominać wypadek w Halembie w 2006 r. czy ten w kopalni wujek-Śląsk w 2009 r. Wystarczy.