W dzisiejszych czasach z zysków generowanych przez Ligę Mistrzów żyją nie tylko same kluby. Od tego, jak radzą one sobie na boisku, zależą bowiem potencjalne przychody, na jakie mogą liczyć miasta, z których pochodzą poszczególne zespoły.
- Piłka nożna jest częścią DNA Manchesteru. Z tego powodu nie sposób nie docenić zysków płynących do naszego miasta dzięki turystom zachęconym do przyjazdu za sprawą sukcesów odnoszonych przez kluby w rozgrywkach Ligi Mistrzów – mówi Paul Simpson, dyrektor organizacji Visit Manchester. – Liga Mistrzów sprawia, że do Manchesteru przyjeżdżają tysiące dodatkowych kibiców, co przekłada się na zwiększone zyski właścicieli hoteli, restauracji i barów. Dzięki temu poprawia się również wizerunek miasta w oczach zagranicznych turystów, którzy dotąd nie byli w Manchesterze – dodaje.
Według danych opracowanych przez Visit Manchester, zagraniczni kibice-turyści, którzy przyjeżdżają do miasta, zostawiają w nim średnio 776 funtów. Z kolei organizacja Visit Britain szacuje, że aż 750 tys. osób, spośród łącznej liczby turystów, którzy odwiedzili Wielką Brytanię w ubiegłym roku (według Światowej Organizacji Turystyki było to ponad 28 mln osób), wybrało się na stadion, by obejrzeć mecz piłkarski. Wydali na ten cel w sumie 595 mln funtów.
Co ciekawe, na wymierne zyski dla mieszkańców Manchesteru przekładają się nawet spotkania towarzyskie. Przykładowo, w dniu pożegnalnego meczu jednej z legend ManUtd, Paula Scholesa, zajętych było 98 proc. miejsc noclegowych w mieście. I to właśnie hotelarze mogą teraz najbardziej odczuć skutki odpadnięcia obu zespołów na tak wczesnym etapie Ligi Mistrzów. "Czerwone Diabły" po raz ostatni zakończyły swój udział w tej fazie rozgrywek w sezonie 2005-06. Stephen Miller, przewodniczący Stowarzyszenia Hotelarzy w Manchsterze potwierdza, że przełożyło się to bezpośrednio na spadek liczby rezerwacji hotelowych.
Na pocieszenie mieszkańcom Manchesteru i kibicom United oraz City pozostaje fakt, że oba kluby nie kończą jeszcze definitywnie swojej przygody z europejskimi pucharami w tym sezonie. Będą jednak rywalizować teraz w Lidze Europy, a tu zyski są jednak wciąż dużo mniejsze niż w Pucharze Europy.