- Wyniki finansowe świadczą o tym, że nie dopłacamy do górnictwa. Przez lata węgiel był jedynym dostarczycielem dewiz, dziś węgiel jest sprzedawany na wolnym rynku, konkuruje głównie w paliwem ze Wschodu, a koksowy z kolumbijskim czy australijskim, dziś mamy rynek globalny, a zadaniem zarządów i rad nadzorczych jest konkurencyjność węgla, inwestycje i gwarancja eksploatacji złóż, by jeszcze wiele lat służyły naszemu regionowi – powiedział Tomasz Tomczykiewicz, wiceminister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo.
Kto i ile komu płaci?
- Kompania Węglowa, największa firma górnicza w UE zatrudnia bezpośrednio 60 tys. ludzi, a 6 tys. osób z firm zewnętrznych z nią współpracuje. Jesteśmy bezpośrednio i pośrednio dużym pracodawcą dla regionu, a każdy etat tworzy 4 czy 5 kolejnych pośrednio – uważa Joanna Strzelec-Łobodzińska, prezes Kompanii Węglowej. To znaczy, że górnictwo węgla kamiennego zatrudniające ponad 100 tys. ludzi generuje pracę dla kolejnych 0,5 mln osób. Przedstawiciele spółek węglowych zapowiedzieli, że w przyszłym roku w miejsce osób odchodzących na emerytury pracę w śląskich kopalniach znajdzie w sumie ok. 7-8 tys. ludzi, m.in. absolwentów szkół górniczych.
W 2011 r. spółka zapłaciła 4,4 mld zł zobowiązań podatkowych i para podatkowych (m.in. 80 mln zł opłata eksploatacyjna, ponad 55 mln zł podatku od wyrobisk, 40 mln zł opłaty środowiskowe, 1,6 mld zł VAT, 54 mln zł PFRON, ZUS wraz ze zobowiązaniami restrukturyzowanymi 1,78 mld zł). - Procesowi wydobycia nieodłącznie towarzyszy deformacja terenów, ale dla nas jest ważne, by stosunki z mieszkańcami i gminami, gdzie prowadzimy eksploatację, były dobre. Pracujemy w woj. śląskim i małopolskim, robimy wszystko, by minimalizować skutki eksploatacji na otoczenie. Współpraca z gminami układa się w sposób zadowalający. Jest wiele gmin, z którymi zasady są przyjacielskie, m.in. Ruda Śląska i Mikołów, ale są też przypadki, gdzie mamy kłopoty z porozumieniem, gdy gminy celowo starają się ograniczać nasze prace, m.in. Gierałtowice. W 2012 r. na szkody górnicze wydamy prawie 300 mln zł, a w 2011 r. było to 267 mln zł na rzecz gmin z tytułu uciążliwości związanych z eksploatacją – wylicza szefowa Kompanii.
- Górnictwo to dwie strony medalu: są to zarówno szkody górnicze, jak i siła napędowa Śląska. Górnictwo w Kanadzie czy RPA jest motorem napędowym gospodarki, a w Polsce górnictwo chyba trochę straciło, zwłaszcza w oczach samorządu. Z niektórymi o koncesjach trzeba rozmawiać 8 lat, a to trudno wytrzymać z punktu widzenia biznesowego, inne patrzą na kopalnie jak na dostawcę pieniędzy – mówił Jarosław Zagórowski, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej, która jest największym w UE producentem węgla koksowego, bazy do produkcji stali. - A dzięki kopalniom rozwija się też przemysł maszyn górniczych, które tu powstają i pracują, a potem mogą trafiać na cały świat. Ale to także pensje, stosunkowo wysokie, zwłaszcza jak na region. To od nas zależy, czy będziemy konkurencyjni. Bo energetyka będzie oparta na węglu, pytanie tylko czy na polskim, bo za chwilę okaże się, że nie – ostrzegał.
- 1,2 mld zł w 2011 r. wydaliśmy na płatności publiczno-prawne, ale tylko w ciągu ośmiu miesięcy tego roku mieliśmy ok. 2,5 mld zł wpłat w 1200 firm śląskich – zauważył Artur Trzeciakowski, wiceprezes Katowickiego Holdingu Węglowego. - Więc wpłaty budżetowe to nie wszystko. My wytwarzamy popyt na materiały tu na miejscu. Jako holding wszystko, co kupujemy, to w polskich fabrykach, robimy je tutaj i to jest ten plus funkcjonowania górnictwa na Śląsku. Gdyby nie byłoby górnictwa, nie byłoby producentów maszyn itd. – tłumaczył.