Jak poprawić współpracę górnictwa z samorządami?

Spółki węglowe i samorządy mogłyby lepiej współpracować, gdyby prawo było bardziej elastyczne – uznali uczestnicy katowickiej konferencji „Śląskie górnictwo” Radia Katowice i Wydawnictwa Górniczego

Publikacja: 21.09.2012 12:03

Jak poprawić współpracę górnictwa z samorządami?

Foto: Bloomberg

- Wyniki finansowe świadczą o tym, że nie dopłacamy do górnictwa. Przez lata węgiel był jedynym dostarczycielem dewiz, dziś węgiel jest sprzedawany na wolnym rynku, konkuruje głównie w paliwem ze Wschodu, a koksowy z kolumbijskim czy australijskim, dziś mamy rynek globalny, a zadaniem zarządów i rad nadzorczych jest konkurencyjność węgla, inwestycje i gwarancja eksploatacji złóż, by jeszcze wiele lat służyły naszemu regionowi – powiedział Tomasz Tomczykiewicz, wiceminister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo.

Kto i ile komu płaci?

- Kompania Węglowa, największa firma górnicza w UE zatrudnia bezpośrednio 60 tys. ludzi, a 6 tys. osób z firm zewnętrznych z nią współpracuje. Jesteśmy bezpośrednio i pośrednio dużym pracodawcą dla regionu, a każdy etat tworzy 4 czy 5 kolejnych pośrednio – uważa Joanna Strzelec-Łobodzińska, prezes Kompanii Węglowej. To znaczy, że górnictwo węgla kamiennego zatrudniające ponad 100 tys. ludzi generuje pracę dla kolejnych 0,5 mln osób. Przedstawiciele spółek węglowych zapowiedzieli, że w przyszłym roku w miejsce osób odchodzących na emerytury pracę w śląskich kopalniach znajdzie w sumie ok. 7-8 tys. ludzi, m.in. absolwentów szkół górniczych.

W 2011 r. spółka zapłaciła 4,4 mld zł zobowiązań podatkowych i para podatkowych (m.in. 80 mln zł opłata eksploatacyjna, ponad 55 mln zł podatku od wyrobisk, 40 mln zł opłaty środowiskowe, 1,6 mld zł VAT, 54 mln zł PFRON, ZUS wraz ze zobowiązaniami restrukturyzowanymi 1,78 mld zł). - Procesowi wydobycia nieodłącznie towarzyszy deformacja terenów, ale dla nas jest ważne, by stosunki z mieszkańcami i gminami, gdzie prowadzimy eksploatację, były dobre. Pracujemy w woj. śląskim i małopolskim, robimy wszystko, by minimalizować skutki eksploatacji na otoczenie. Współpraca z gminami układa się w sposób zadowalający. Jest wiele gmin, z którymi zasady są przyjacielskie, m.in. Ruda Śląska i Mikołów, ale są też przypadki, gdzie mamy kłopoty z porozumieniem, gdy gminy celowo starają się ograniczać nasze prace, m.in. Gierałtowice. W 2012 r. na szkody górnicze wydamy prawie 300 mln zł, a w 2011 r. było to 267 mln zł na rzecz gmin z tytułu uciążliwości związanych z eksploatacją – wylicza szefowa Kompanii.

- Górnictwo to dwie strony medalu: są to zarówno szkody górnicze, jak i siła napędowa Śląska. Górnictwo w Kanadzie czy RPA jest motorem napędowym gospodarki, a w Polsce górnictwo chyba trochę straciło, zwłaszcza w oczach samorządu. Z niektórymi o koncesjach trzeba rozmawiać 8 lat, a to trudno wytrzymać z punktu widzenia biznesowego, inne patrzą na kopalnie jak na dostawcę pieniędzy – mówił Jarosław Zagórowski, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej, która jest największym w UE producentem węgla koksowego, bazy do produkcji stali. - A dzięki kopalniom rozwija się też przemysł maszyn górniczych, które tu powstają i pracują, a potem mogą trafiać na cały świat. Ale to także pensje, stosunkowo wysokie, zwłaszcza jak na region. To od nas zależy, czy będziemy konkurencyjni. Bo energetyka będzie oparta na węglu, pytanie tylko czy na polskim, bo za chwilę okaże się, że nie – ostrzegał.

- 1,2 mld zł w 2011 r. wydaliśmy na płatności publiczno-prawne, ale tylko w ciągu ośmiu miesięcy tego roku mieliśmy ok. 2,5 mld zł wpłat w 1200 firm śląskich – zauważył Artur Trzeciakowski, wiceprezes Katowickiego Holdingu Węglowego. - Więc wpłaty budżetowe to nie wszystko. My wytwarzamy popyt na materiały tu na miejscu. Jako holding wszystko, co kupujemy, to w polskich fabrykach, robimy je tutaj i to jest ten plus funkcjonowania górnictwa na Śląsku. Gdyby nie byłoby górnictwa, nie byłoby producentów maszyn itd. – tłumaczył.

- Przemysł górniczy jest ważny dla regionu. Nie mamy danych dokładnych, ile PIT i CIT wpływa z górnictwa bezpośrednio, ale to są olbrzymie pieniądze. Np. za korzystanie ze środowiska 50 mln zł rocznie z 300 mln zł w całym województwie. Rozwój regionu zależy od tego, jak będzie się rozwijało górnictwo, przemysł około górniczy i uczelnie, a to są takie dochody niepoliczalne – uważa Aleksandra Banasiak, wicemarszałek województwa śląskiego

Górnictwo musi być elastyczne

- Z CIT dostajemy ok. 1 mln zł z górnictwa, co stanowi jakieś 20 proc. całego CIT w budżecie miasta. Z podatku od nieruchomości 10-11 mln zł, opłata eksploatacyjna 4-5 mln zł, ale skala szkód 2012 r. – ok. 70 mln zł. My mamy świadomość, że Kompania to największy, ale i specyficzny przedsiębiorca, więc i ta forma współpracy jest specyficzna, na wielu płaszczyznach. My w mieście od górnictwa się nie odżegnujemy, bo bez finansów z kopalń byłoby trudniej. Większość naszych mieszkańców pracuje w górnictwie, 10 proc. załogi Kompanii to mieszkańcy naszego miasta. Ale nie ukrywamy, że współpraca z górnictwem to sielanka. Byłoby łatwiej, gdybyśmy mieli bardziej elastyczne narzędzia – mówił Jacek Morek, wiceprezydent Rudy Śląskiej.

- Czasem kompromis nie jest możliwy, choć chcą go obie strony, bo jest ustawa o finansach publicznych i kodeks spółek handlowych, więc kończy się w sądzie, bo gminy muszą robić swoje, a spółki węglowe muszą dostosować się do wymogów właściciela, którym jest skarb państwa – mówił Trzeciakowski.

- Tak wygląda diagnoza na dzisiaj, pytanie, jaką receptę wypisać. Te liczby, o których mówimy, są duże i satysfakcjonujące, ale nie powinny nas uśpić. Quo vadis śląskie górnictwo? My na Śląsku powinniśmy mówić o sektorze elektroenergetyczno i metalurgiczno-hutniczym, nie o samym górnictwie. Dziś w województwie nie ma wizji, czym zastąpić górnictwo. Importowany węgiel to sprawa nas wszystkich – spalany bowiem jest on w ramach polskich limitów CO2. A jak górnictwo jest przygotowane na dekoniunkturę? – pytał Zygmunt Łukaszczyk, wojewoda śląski.

- Bardzo słabo. Musimy uzmienniać koszty, inwestować w bardziej niezawodne maszyny, lepiej wykorzystywać ustawę o zamówieniach publicznych, bo my boimy się dawać preferencje, bo musimy stosować kryterium cenowe, które jest tak bardzo kontrolowane. I często wybierając popełniamy błąd. Pokazuje to m.in. budowa autostrad. Ale kwestia samorządów i czekanie na koncesje – tu już żadne kryteria czasowe nie obowiązują – mówił prezes JSW. Dodał, że na koniunkturę też górnictwo jest słabo przygotowane. Mamy za dużą bezwładność, nie możemy się tak szybko przestawiać. Tu potrzebne jest prawo pozwalające nam na elastyczność – mówił Zagórowski. Paneliści przyznali też, że przepisy dla współpracy kopalnie – samorządy nie są klarowne. Chodzi m.in. o wciąż nieuregulowaną do końca sprawę podatku od podziemnych wyrobisk. Np. gdyby Jastrzębie Zdrój musiało go teraz zwracać, chodziłoby o ok. 90 mln zł. - Ceny węgla znacząco spadły w ostatnich miesiącach, rentowność polskich kopalń to 5-10 euro na tonie. Nas broni renta geograficzna tańszego transportu. Nie wierzę, że UE zgodzi się na cła importowe itp., więc musimy bronić się uelastycznieniem kosztów, bo ponad 75 proc. to koszty stałe, więc gdy KHW ma rocznie 4 mld zł kosztów, to nawet jak nie wydobędzie węgla, 3 mld zł będzie musiał zapłacić. Stworzyliśmy Centrum Usług Wspólnych, chcemy stworzyć kopalnię zespoloną, ale to może dać nam 600 mln zł oszczędności rocznie – mówił wiceprezes KHW. - Potrzebne są też innowacje – zgazowanie węgla czy odmetanowanie przedeksploatacyjne. Na Wieczorku w I kw. 2013 r. ruszy zgazowanie przemysłowe. A np. w kopalni Staszic mamy ścianę pod szczególnym nadzorem, która daje 2 tys. ton węgla na dobę, a mogłaby dawać 6 tys., gdyby nie metan – dodał.

Jak żyć z celebry tą, czyli pakietem klimatycznym?

Uczestnicy debaty przyznali, że tym, co bez wątpienia łączy kopalnie i samorządy jest bez wątpienia unijny pakiet klimatyczno-energetyczny, nazwany podczas konferencji „celebrytą" – bo dużo się o nim mówi, ale do końca za wiele o nim nie wiadomo.

- To polityka dekarbonizacji UE, która tą samą miarą mierzy każdy kraj. A jeśli nadal będzie stosowana, przyspieszy upadek śląskiego górnictwa – mówił prezes Zagórowski. - - Ludzie zamiast filozofii ekologicznej będą chcieli zachować miejsca pracy, proszę zobaczyć, gdzie dziś produkuje się części odnawialnych źródeł energii. W Chinach – dodał.

- Pakiet klimatyczny to coś, z czym musimy się mierzyć, ale stanowiska w UE też nie są wieczne, więc może i dla Polski coś zmieni się na lepsze – mówił Tomczykiewicz odnosząc się do poglądów unijnych komisarzy, m.in. środowiska.

- W ostatnich latach obraz zapisów z pakietu trochę się zmienia. Coraz więcej mówi się o tym, jak niewielki udział Europa ma w emisji CO2 i co da planowana redukcja, która będzie oznaczała ogromne problemy dla Polski. W dobie kryzysu finansowego w Europie wrzucanie sobie kosztów bez przychodów raczej nam nie pomoże – dodał Artur Trzeciakowski.

Biznes
UE chce dobić sankcjami Nord Stream. Miliardy na atom w Wielkiej Brytanii
Biznes
Jak idzie sprzedaż akcji Arlenu? Ostatnia prosta
Biznes
250 mld zł na obronę polskiego nieba
Biznes
Deregulacja na półmetku. Teraz zespół Brzoski będzie patrzeć na ręce posłom
Biznes
Sieć Play z zasięgiem na wakacje. Zainwestowane miliardy