Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo chce sprzedać mniejszościowe udziały w 19 z posiadanych 78 koncesji na poszukiwanie i rozpoznawanie konwencjonalnych złóż ropy i gazu. Potencjalnym nabywcom oferuje w każdej koncesji dokładnie 49 proc. Pozostałe udziały chce zatrzymać dla siebie.
Najwięcej oferowanych koncesji jest w województwie podkarpackim, małopolskim, zachodniopomorskim i wielkopolskim. Jak powiedziała nam Małgorzata Olczyk z biura prasowego PGNiG głównymi powodami poszukiwania partnerów jest zdobycie dodatkowego finansowania oraz zmniejszenie ryzyka inwestycyjnego.
– Rozmowy nie są jeszcze prowadzone. Obecnie trwa tzw. data room, który zakończy się na początku czerwca – twierdzi Olczyk. Data room polega na umożliwieniu partnerom zapoznania się z dokumentacją dotycząca oferowanych koncesji, w specjalnym pomieszczeniu. Po jego zakończeniu spółka do końca czerwca będzie oczekiwać na konkretne oferty współpracy. PGNiG liczy, że pierwsza umowa może zostać podpisana najwcześniej w październiku.
Czy gazownicza grupa ma szanse na pozyskanie firm do współpracy? – Na razie trudno to przewidzieć. Powodem jest niepewność regulacyjna w Polsce, zarówno dotycząca przyszłych podatków, jak i zasad, które będą rządzić poszukiwaniami i wydobyciem – mówi Paweł Nierada, ekspert Instytutu Sobieskiego. Dodaje, że spółka, pozyskując partnerów do swoich koncesji dotyczących złóż konwencjonalnych, ogranicza ryzyko i pozyskuje fundusze na lepsze ich rozpoznanie. – W efekcie większą niż obecnie część budżetu będzie mogła przeznaczyć na poszukiwania gazu z łupków – twierdzi Nierada.
Pozyskiwanie partnerów do koncesji jest praktyką powszechnie stosowaną na całym świecie. W Polsce najwięcej takich umów ma zawartych właśnie PGNiG. W ubiegłym roku spółka wraz z KGHM, PGE, Tauronem i Eneą podpisała umowę dotyczącą wspólnego poszukiwania i wydobycia gazu z łupków na 160 km2 koncesji Wejherowo. Konsorcjum do 2016 r. planuje zainwestować około 1,72 mld zł.