Prywatny gabinet chirurgiczny prowadzony przez polskich lekarzy przyciąga tysiące pacjentów, którzy zrezygnowali z usług NHS. Przychodnia, w której działa jest czynna 7 dni w tygodniu, w dni robocze zwykle do godz. 23, tylko w niedziele do 18.00, a na każdą wizytę przewiduje 30 minut trzykrotnie dłużej niż w brytyjskiej służbie zdrowia.
I mimo że wizyta kosztuje 70 funtów, gabinet ma już prawie 6 tys. zarejestrowanych pacjentów. Są przyjmowani w nieskazitelnie czystym, nowoczesnym wnętrzu przez sympatyczne recepcjonistki, dla których „pacjent jest najważniejszy".
Radek Przypis, który kieruje przychodnią My Medyk w zachodnim Londynie tłumaczy, że zdał sobie sprawę z luki na rynku, bo opieka ze strony NHS była tak kiepska. — Znacie te historie o ludziach, którzy poszli do internisty i niezależnie od tego, na co skarżyli się, dostawali paracetamol i do widzenia — mówi.
— Ludziom było bardzo trudno znaleźć pomoc. Chcieli przyjść w jedno znajome miejsce, gdzie wiedzą, czego mają oczekiwać, otrzymując sposób leczenia od ludzi, którym ufają. Nasi pacjenci są naszymi klientami, są dla nas najważniejsi. Takie jest motto firmy. Może nie zawsze istnieje takie samo podejście w placówkach NHS — dodaje.
Z badań wynika, że dwie trzecie pacjentów brytyjskiej służby zdrowia musi czekać ponad 48 godzin na wizytę u lekarza, a bardzo trudno dostać się do niego w dni wolne od pracy.