Armia chce bronić najważniejszych inwestycji.

Minister obrony narodowej w ramach oszczędności zetnie wydatki warte ponad 3 mld złotych, czyli dziesiątą część tegorocznego budżetu MON.

Publikacja: 19.07.2013 01:08

Tegoroczne cięcia nie obejmą m.in. wynagrodzeń wojskowych.

Tegoroczne cięcia nie obejmą m.in. wynagrodzeń wojskowych.

Foto: Fotorzepa, Piotr Wittman Piotr Wittman

Rządowe plany oszczędnościowe tym razem biorą na celownik głównie ogromne sumy przeznaczane z kasy państwa na obronę narodową.

Wojsko zapowiada, że nie ruszy wynagrodzeń i należności za już podpisane kontrakty zbrojeniowe – ustaliła „Rz". Gen. Waldemar Skrzypczak, wiceszef resortu obrony ds. modernizacji, przyznaje, że w ministerstwie gotowe są już różne oszczędnościowe scenariusze. Trudno będzie ruszyć jednak wydatki wynikające z już podpisanych umów – z ok. 5,5 mld zł planowanych tegorocznych inwestycji niemal 3,5 mld zł już rozdysponowano w postaci zawartych kontraktów i przedpłat.

– Będziemy przede wszystkim chronić wydatki i inwestycje, od których zależy gotowość bojowa jednostek – zapewnia kmdr Janusz Walczak, dyrektor departamentu prasowo-informacyjnego MON. Nie wiadomo, czy uda się obronić wszystkie planowane na ten rok zakupy modernizacyjne. Ucierpieć mogą programy, które są z przemysłem negocjowane, ale nie podpisano jeszcze umów.

– Wciąż za mało jest w wojsku kontraktów wieloletnich, armia nadal zamawia przede wszystkim na krótki dystans, w biznesowo niekorzystnej rocznej perspektywie – zwraca uwagę Dominik Kimla, starszy analityk globalnej firmy doradczej Frost & Sullivan.

Według naszych ustaleń w MON już w tym tygodniu wydano rozkazy o wprowadzeniu ścisłej dyscypliny finansowej. Armia w najbliższych tygodniach dokona ponownej analizy zaplanowanych wydatków, głównie na wieloletnie inwestycje budowlane oraz zaopatrzenie biurowe i logistyczne. Przygotowywane są redukcje wydatków administracyjnych, delegacji, rozważane jest nawet przejściowe ograniczenie szkolenia wojsk.

MON zbada też możliwość redukcji nakładów w związku z wycofywaniem się polskich jednostek z misji afgańskiej w 2014 r. – Nie będą już potrzebne tak duże zapasy paliwa czy innych materiałów eksploatacyjnych – mówi kmdr Walczak.

W budżetowych targach szefowie innych resortów mogą wytknąć MON (powołując się na raporty NIK), że wojsko już w 2012 r. nie potrafiło wydać z budżetu 1,4 mld zł. Przedstawiciele resortu obrony tłumaczą, że przyczyną niewykonania inwestycyjnych planów były m.in.: rezygnacja z niektórych kosztownych zbrojeniowych programów, np. zakupu samolotów szkoleniowych LIFT i budowy superokrętu – korwety Gawron. Pieniądze pozostały w ubiegłorocznej kasie MON także wskutek bardziej restrykcyjnych zasad wypłaty zaliczek dla producentów i nieudolności rodzimych firm, które nie poradziły sobie z terminowym realizowaniem kontraktów i zamówień na sprzęt.

Szef MON Tomasz Siemoniak zapowiada, że zaakceptuje rządowe propozycje nawet znaczących redukcji, pod warunkiem że nie dotkną one zakupów najnowocześniejszego uzbrojenia i sprzętu, od których zależy uzyskiwanie nowych zdolności bojowych sił zbrojnych.

Priorytetem jest obrona przeciwlotnicza i planowany od miesięcy start pierwszych projektów modernizacyjnych w marynarce wojennej – budowa patrolowców i niszczycieli min – potwierdził niedawno „Rz" gen. Skrzypczak. Jeszcze tego lata flota chce podpisać pierwsze umowy z polskim konsorcjum stoczniowym, które wykona nowe okręty serii Kormoran. W przypadku inwestycji w broń przeciwlotniczą cięcia mogą okazać się niemożliwe, bo dzięki prezydenckiej ustawie o finansowaniu budowy tarczy antyrakietowej wojsko ma do 2023 r. kosztem ponad 14 mld zł odzyskać zdolność do obrony polskiego terytorium przed atakiem z powietrza.

Już trwają przetargi na nowe śmigłowce transportowe i specjalistyczne (kupimy 70 maszyn za ok. 8 mld zł), wystartował też konkurs na zakup treningowych samolotów i systemu szkolenia pilotów (wartość – 1,5 mld zł). Zamówienia na ponad 2 tys. nowych pojazdów opancerzonych wykorzystujących modułowe, uniwersalne platformy konstruowane w kraju i prawie sto bezpilotowców kilku typów (w tym uzbrojonych), samobieżne haubice i ciężkie moździerze oraz systemy informatyczne wspomagające dowodzenie, armia planuje negocjować z przemysłem w ekspresowym tempie, a konkursy rozstrzygać w najbliższych latach.

Czy w obecnej sytuacji gospodarczej ten plan się powiedzie? Eksperci zwracają uwagę, że podstawowe blokady dla wojskowych inwestycji nie wynikają wyłącznie z czynników budżetowych związanych ze spowolnieniem w gospodarce.

Równie destrukcyjne wydają się brak konsekwentnej polityki wobec przemysłu zbrojeniowego, niedokończona konsolidacja spółek sektora obronnego, brak decyzji w sprawie koncentracji inwestycji i innowacji w wybranych, strategicznych obszarach, nierozstrzygnięta kwestia nadzoru nad branżą czy słaba promocja eksportu polskiej broni.

Mało realistyczne plany inwestycyjne

W ciągu najbliższej dekady budżet państwa planuje przeznaczyć na unowocześnienie sił zbrojnych 139 miliardów złotych. Eksperci nie dowierzają jednak tym wyliczeniom. Efektem forsownej modernizacji ma być osiągnięcie zachodnich standardów nowoczesności w wyposażeniu armii i floty – zwłaszcza odbudowa potencjału marynarki wojennej i obrony przeciwlotniczej. Analitycy militarni od dawna zwracali jednak uwagę, że kosztowne inwestycje planowane w siłach zbrojnych nie uwzględniają niepewnej koniunktury gospodarczej w naszej części Europy oraz faktu, że nagłe załamanie i kryzys może pokrzyżować ambitne plany. Na razie jednak programy zbrojeniowe zakładają utrzymanie budżetowych nakładów na obronę narodową na poziomie 1,95 proc. wartości PKB rocznie – gwarantuje to w naszym kraju wyjątkowy w krajach NATO ustawowy zapis. Analityk międzynarodowej firmy doradczej Frost & Sullivan Dominik Kimla zwraca jednak uwagę, że finansowe założenia wielkich planów inwestycyjnych na najbliższe dziesięciolecie, nawet bez uwzględniania ryzyka tegorocznych cięć budżetowych, pozostawały w opinii ekspertów mało realistyczne. – To były plany zdecydowanie na wyrost – mówi Dominik Kimla. Wyliczenia analityków korporacji wskazują, że realny poziom wydatków modernizacyjnych do 2022 roku może sięgać najwyżej 100 mld zł. – Naszym zdaniem zbyt optymistycznie w rządzie założono, iż spowolnienie gospodarcze nie obniży wzrostu poziomu PKB – mówi analityk F&S. A to fundament, od którego naliczane są coroczne nakłady na obronność. Na wyrost też MON zaplanowało szybki przyrost nakładów majątkowych. W zeszłym roku sięgał on 22 procent budżetu resortu obrony. – Pod koniec dekady nawet przy najkorzystniejszych zasadach kształtowania proporcji wydatków budżetowych, na inwestycje i zakupy modernizacyjne uda się przeznaczyć maksymalnie 25 proc. pieniędzy z resortowej kasy – stwierdzają eksperci Frost & Sullivan. Wojsko prognozowało tymczasem, że nakłady na modernizację techniczną poszybują po 2017 roku nawet poza granicę 30 procent.

Rządowe plany oszczędnościowe tym razem biorą na celownik głównie ogromne sumy przeznaczane z kasy państwa na obronę narodową.

Wojsko zapowiada, że nie ruszy wynagrodzeń i należności za już podpisane kontrakty zbrojeniowe – ustaliła „Rz". Gen. Waldemar Skrzypczak, wiceszef resortu obrony ds. modernizacji, przyznaje, że w ministerstwie gotowe są już różne oszczędnościowe scenariusze. Trudno będzie ruszyć jednak wydatki wynikające z już podpisanych umów – z ok. 5,5 mld zł planowanych tegorocznych inwestycji niemal 3,5 mld zł już rozdysponowano w postaci zawartych kontraktów i przedpłat.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Biznes
Dodatkowe 26 mld zł na obronność zatwierdzone. Zgoda KE dla Polski
Biznes
Adam Bodnar i Leszek Balcerowicz na konferencji TEP
Biznes
Komputronik pozyskał inwestora. Kurs szybuje
Biznes
Jak obniżyć ceny mieszkań? Cła na nawozy i plan podatkowy Trumpa
Biznes
Będą cła na nawozy z Rosji i Białorusi. Grupa Azoty częściowo zadowolona