W połowie sierpnia Ministerstwo Zdrowia wycofało z projektu nowelizacji ustawy refundacyjnej propozycje zmiany polegające na doprecyzowaniu obowiązującego obecnie przepisu zakazującego reklamowania aptek i punktów aptecznych. Teraz Konfederacja Lewiatan, Polska Izba Ubezpieczeń, Centrum im. Adama Smitha, ZPA PharmaNET, Federacja Pacjentów Polskich i Izba Gospodarcza Farmacja Polska apelują do ministra o przywrócenie tych założeń. - Chcemy doprecyzowania obowiązującego przepisu zakazującego reklamowania aptek i punktów aptecznych oraz ich działalności. Konieczne jest rozróżnienie pojęć reklamy i informacji - mówi Irena Rej, prezes Izby Gospodarczej Farmacja Polska. - Minister może wyjaśnić tę sprawę choćby w drodze interpretacji. Nie jest do tego konieczna zmiana konkretnych przepisów ustawy - dodaje.

Wprowadzona z początkiem 2012 r. nowa ustawa refundacyjna nałożyła na apteki zaraz reklamowania się. Miało to położyć kres tzw. lekom za grosz, jednak ten problem rozwiązały inne regulacje. Zdaniem ekspertów zakaz reklamy aptek ogranicza dostęp do informacji, godzi w prawa pacjentów i wpływa na zmniejszenie konkurencyjności aptek. Utrudnia pacjentom porównanie cen, a także ma negatywny wpływ na ich bezpieczeństwo.

Prawo jednak nierówno traktuje uczestników rynku. Całkowity zakaz reklamy dotyczy tylko aptek, ale nie supermarketów czy stacji paliw, gdzie sprzedawane są leki bez recepty. Utrudnia to aptekom możliwość konkurowania z takimi podmiotami. Ze względu na to, że leki nierefundowane i inne produkty (suplementy diety, kosmetyki, środki higieny) stanowią niejednokrotnie ponad połowę asortymentu apteki, uniemożliwienie konkurowania w tym obszarze z innymi podmiotami handlującymi tymi produktami, w znaczący sposób wpływa na funkcjonowanie apteki.

Przepisy prowadzą też do absurdów - przedstawiona w aptece informacja że można płacić kartą albo umieszczenie na stronie internetowej apteki danych adresowych może zostać uznane za reklamę. Dodatkowo na wskutek wprowadzenia ustawy refundacyjnej zmalała dostępność leków refundowanych (z powodu obniżki marży urzędowej hurtownicy zmniejszyli liczbę dostaw). Tu również na aptekarzy czyha pułapka, bo informacja telefoniczna o dostępności leku, udzielona pacjentowi, może zostać potraktowana jako reklama.

Kary są niebagatelne i w dodatku mocno się różnią w zależności od województwa - od 600  do 48600 zł. W stosunku do podobnych zarzutów wydawano decyzje o nałożeniu kar od 1000 do 45000 zł.