Transakcję pozyskania 70 wojskowych śmigłowców wartych 8 mld zł już nazwano helikopterowym przetargiem dekady, a to nie ostatnia inwestycja. W planie jest zamówienie kilkudziesięciu kolejnych, uderzeniowych maszyn. Pieniędzy ma wystarczyć – prezydent zapowiedział podniesienie do 2 proc. PKB corocznych nakładów na obronę.
Ministerstwo Obrony Narodowej, które poprosiło właśnie o finalne propozycje francuskie konsorcjum „Program EC725 Caracal Polska" w składzie: Airbus Helicopters, warszawska spółka Heli Invest, a także amerykański zespół Sikorsky International Operations, Sikorsky Aircraft Corporation z mieleckimi Polskimi Zakładami Lotniczymi oraz należącą do koncernu AgustaWestland Wytwórnię Sprzętu Komunikacyjnego PZL Świdnik, zapowiada, że wskaże dostawcę do końcu roku. Podpisanie umowy ze zwycięskim producentem zaplanowano na początek 2015 r. po dokładnych testach maszyn.
Rzecznik resortu obrony Jacek Sońta informuje, że w zaproszeniu do składania ofert Inspektorat Uzbrojenia MON podał aktualne wymagania na śmigłowce w wersjach wielozadaniowo-transportowej, bojowego poszukiwania i ratownictwa oraz zwalczania okrętów podwodnych. Wraz z dostawą śmigłowców pozyskany ma być „pakiet logistyczny i szkoleniowy oraz zintegrowany ze śmigłowcami system szkolenia".
Według ustaleń „Rz" pod wpływem niedawnych negocjacji technicznych z producentami zmodyfikowane zostały, w stosunku do wstępnych założeń, jedynie wymagania dotyczące helikopterów ratowniczych.
Śmigłowcowy przetarg dekady będzie największą transakcją armii od czasu zakupu samolotów F-16. Ma usprawnić siły zbrojne pod względem transportowym i ratowniczym, ale też dostarczyć oręża przeciw wrogim okrętom.