Aż 43 proc. (dane za 2013 r.) oprogramowania zainstalowanego na komputerach osobistych na świecie jest nielegalna, wynika z najnowszego badania przeprowadzonego na zlecenie BSA przez firmę badawczą IDC. Objęło aż 110 państw. W ankiecie udział wzięło 24 tys. użytkowników prywatnych i biznesowych z czego 2 tys. menedżerów IT.
Dwa lata wcześniej światowy wskaźnik piractwa sięgał 41 proc. W naszym kraju wskaźnik piractwa sięgnął 51 proc. wobec 53 proc. w porównaniu z poprzednim badaniem.
– To nadal wysoki współczynnik w porównaniu ze średnią światową ale dziesięć lat temu, gdy zaczęliśmy monitorować polski rynek, wskaźnik sięgał aż 58 proc. – mówi Bartłomiej Witucki, koordynator BSA.
Zwraca uwagę, że w Europie Środkowo-Wschodniej pirackie oprogramowania ma aż 61-proc. udział w ryku ogółem ale dla Europy Zachodniej tylko 29 proc. Regionem o najwyższym wskaźniku nielicencjonowanego oprogramowania w 2013 r. był obszar Azji i Pacyfiku. Wskaźnik sięgał aż 62 proc. Najmniej pirackiego oprogramowania (19 proc.) działało w Ameryce Północnej. BSA zajmuje się ochroną własności intelektualnej. W ramach organizacji zrzeszeni są czołowi producenci oprogramowania komputerowego, m.in.: Microsoft. Stale monitoruje prowadzone w Polsce postępowania karne związane z naruszeniem praw autorskich i współpracuje z organami prokuratury i policji. Według BSA wartość nielegalnego oprogramowania zainstalowanego na komputerach osobistych w Polsce to 563 mln dolarów (ok. 1,7 mld zł) wobec 618 mln dolarów w 2011 r. Na świecie jest to aż 62,71 mld dolarów w porównaniu z 63,45 mld dolarów dwa lata wcześniej.
- Często spotykamy przypadki, że osoby odpowiedzialne za IT są przekonane, że oprogramowanie wykorzystywane w ich firmie jest w całości licencjonowane. Niestety w praktyce okazuje się, że nie wiedzą dokładnie jakie oprogramowanie jest zainstalowane, w jakich ilościach, i kto z niego i w jakim celu korzystał – stwierdza Witucki.