Rynek e-papierosów czeka regulacyjna rewolucja. Jeżeli będzie zbyt gwałtowna, ich sprzedaż może wyhamować. Pierwsze e-papierosy pojawiły się w 2006 roku i od tamtej pory szybko zyskują na popularności. Szacuje się, że używa ich dziś około 1,5 – 2 mln Polaków, a wydatki na nie przekroczą w tym roku nieco 2 mld zł. Daje nam to – jak podaje Krajowa Izba Gospodarcza – trzecie miejsce na świecie, po Stanach Zjednoczonych i Niemczech.
- Szybki rozwój rynku e-papierosów, a co za tym idzie zmiany w strukturze konsumpcji gospodarstw domowych, będą miały zauważalny wpływ na polską gospodarkę. Dlatego należy z dużym wyczuciem podchodzić do tworzenia przepisów, które będą go regulować – powiedział w czwartek podczas konferencji prasowej Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej. Na razie rynek elektronicznych papierosów nie ma odrębnych regulacji, a jego producenci i dystrybutorzy podlegają znacznie łagodniejszym restrykcjom, niż np. producenci tradycyjnych wyrobów tytoniowych.
Polacy nie lubią ograniczeń
Zmieni to unijna dyrektywa tytoniowa, która weszła w życie w maju tego roku. Przepisy w niej zawarte mają zacząć obowiązywać w ciągu najbliższych dwóch lat. Część z nich narzucona jest przez Brukselę, np. ograniczenia reklam czy szczegółowy monitoring rynku. Są jednak też takie, jak np. ograniczenia palenia w miejscach publicznych, które kraje mogę wprowadzić dobrowolnie. Dyrektywa nie określa także kwestii opodatkowania e-papierosów akcyzą.
Na zlecenie KIG firma konsultingowa CASE-Doradcy we współpracy z Kancelarią Prawną Brockhuis, Jurczak, Prusak - Legal & Tax Advisory przygotowała raport poświęcony przyszłości polskiego rynku e-papierosów. Autorzy wzięli pod uwagę trzy scenariusze dotyczące opodatkowania i możliwości palenia w miejscach publicznych.
Kryteria wybrane przez analityków nie dziwią. Z ankiety przeprowadzonej w marcu tego roku wśród 1 tys. respondentów w wieku 18-65 lat wynika, że możliwość palenia e-papierosów w miejscach publicznych jest najważniejszym powodem sięgania po nie. Wskazało na niego 40 proc. ankietowanych. Powód? 15,7 proc. użytkowników elektronicznych papierosów w Polsce to tzw. użytkownicy hybrydowi. Oznacza to, że łączą palenie tradycyjnych papierosów z używaniem ich elektronicznych odpowiedników w zależności od okoliczności.