Przyszłość e-papierosów pod znakiem zapytania

Rynek e-papierosów czeka regulacyjna rewolucja. Jeżeli będzie zbyt gwałtowna, ich sprzedaż może wyhamować.

Publikacja: 17.07.2014 15:23

Przyszłość e-papierosów pod znakiem zapytania

Foto: Bloomberg

Rynek e-papierosów czeka regulacyjna rewolucja. Jeżeli będzie zbyt gwałtowna, ich sprzedaż może wyhamować. Pierwsze e-papierosy pojawiły się w 2006 roku i od tamtej pory szybko zyskują na popularności. Szacuje się, że używa ich dziś około 1,5 – 2 mln Polaków, a wydatki na nie przekroczą w tym roku nieco 2 mld zł. Daje nam to – jak podaje Krajowa Izba Gospodarcza – trzecie miejsce na świecie, po Stanach Zjednoczonych i Niemczech.

- Szybki rozwój rynku e-papierosów, a co za tym idzie zmiany w strukturze konsumpcji gospodarstw domowych, będą miały zauważalny wpływ na polską gospodarkę. Dlatego należy z dużym wyczuciem podchodzić do tworzenia przepisów, które będą go regulować – powiedział w czwartek podczas konferencji prasowej Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej. Na razie rynek elektronicznych papierosów nie ma odrębnych regulacji, a jego producenci i dystrybutorzy podlegają znacznie łagodniejszym restrykcjom, niż np. producenci tradycyjnych wyrobów tytoniowych.

Polacy nie lubią ograniczeń

Zmieni to unijna dyrektywa tytoniowa, która weszła w życie w maju tego roku. Przepisy w niej zawarte mają zacząć obowiązywać w ciągu najbliższych dwóch lat. Część z nich narzucona jest przez Brukselę, np. ograniczenia reklam czy szczegółowy monitoring rynku. Są jednak też takie, jak np. ograniczenia palenia w miejscach publicznych, które kraje mogę wprowadzić dobrowolnie. Dyrektywa nie określa także kwestii opodatkowania e-papierosów akcyzą.

Na zlecenie KIG firma konsultingowa CASE-Doradcy we współpracy z Kancelarią Prawną Brockhuis, Jurczak, Prusak - Legal & Tax Advisory przygotowała raport poświęcony przyszłości polskiego rynku e-papierosów. Autorzy wzięli pod uwagę trzy scenariusze dotyczące opodatkowania i możliwości palenia w miejscach publicznych.

Kryteria wybrane przez analityków nie dziwią. Z ankiety przeprowadzonej w marcu tego roku wśród 1 tys. respondentów w wieku 18-65 lat wynika, że możliwość palenia e-papierosów w miejscach publicznych jest najważniejszym powodem sięgania po nie. Wskazało na niego 40 proc. ankietowanych. Powód? 15,7 proc. użytkowników elektronicznych papierosów w Polsce to tzw. użytkownicy hybrydowi. Oznacza to, że łączą palenie tradycyjnych papierosów z używaniem ich elektronicznych odpowiedników w zależności od okoliczności.

Drugie miejsce wśród najważniejszych powodów sięgania po e-papierosy jest fakt, że są tańsze niż zwykłe papierosy. Podało go 27 proc. ankietowanych. Trzecie miejsce zajęła chęć rzucenia tradycyjnych papierosów.

Mniejsze obciążenia, więcej miejsc pracy

Rynek elektronicznych papierosów ma szans nadal się rozwijać, jeżeli polski rząd nie obejmie ich akcyzą, a ich używanie będzie możliwe bez większych ograniczeń w miejscach publicznych. Scenariusz ten rekomendują w CASE-Doradcy, jako najlepszy dla polskiej gospodarki i zdrowia publicznego. W scenariuszu rozwojowym w 2020 roku liczba użytkowników elektronicznych papierosów może przekroczyć nieco 3 mln, a wartość rynku może sięgnąć 5,3 mld zł. W efekcie rynek tradycyjnych papierosów skurczyłby się wówczas o niemal 13 mld sztuk (dziś wynosi ok. 45 mld sztuk). Wprawdzie w tym wypadku niższe o 3,8 mld zł mogą być wpływy z akcyzy, ale za to przybędzie ponad 2,7 tys. miejsc pracy. Przy obecnym poziomie wynagrodzeń oznaczałoby to zwiększenie wpływów z tytułu PIT o ok. 9,3 mln zł, a VAT o 310 mln zł w porównaniu do 2009 r. W przypadku najbardziej restrykcyjnego scenariusza - zakładającego zakaz palenia e-papierosów w miejscach publicznych i objęcie ich taką samą akcyzą jak tytoń do palenia (udział akcyzy wyniósłby wówczas 82 proc.) - w 2020 roku w Polsce będzie ok. 1,5 użytkowników e-palaczy. Wartość rynku sięgnęłaby wówczas wynieść ok. 9,9 mld zł, co będzie efektem znacznego wzrostu cen.

W tym scenariuszu wpływy z akcyzy byłyby o 9,4 mld zł wyższe niż w scenariuszu najmniej restrykcyjnym. Jednak doszłoby do spadku PKB o 11,4 mld zł, bo spadłby popyt konsumpcyjny – podają autorzy raportu.

Rynek e-papierosów czeka regulacyjna rewolucja. Jeżeli będzie zbyt gwałtowna, ich sprzedaż może wyhamować. Pierwsze e-papierosy pojawiły się w 2006 roku i od tamtej pory szybko zyskują na popularności. Szacuje się, że używa ich dziś około 1,5 – 2 mln Polaków, a wydatki na nie przekroczą w tym roku nieco 2 mld zł. Daje nam to – jak podaje Krajowa Izba Gospodarcza – trzecie miejsce na świecie, po Stanach Zjednoczonych i Niemczech.

- Szybki rozwój rynku e-papierosów, a co za tym idzie zmiany w strukturze konsumpcji gospodarstw domowych, będą miały zauważalny wpływ na polską gospodarkę. Dlatego należy z dużym wyczuciem podchodzić do tworzenia przepisów, które będą go regulować – powiedział w czwartek podczas konferencji prasowej Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej. Na razie rynek elektronicznych papierosów nie ma odrębnych regulacji, a jego producenci i dystrybutorzy podlegają znacznie łagodniejszym restrykcjom, niż np. producenci tradycyjnych wyrobów tytoniowych.

Biznes
Setki tysięcy Rosjan wyjadą na majówkę. Gdzie będzie ich najwięcej
Biznes
Giganci łączą siły. Kto wygra wyścig do recyclingu butelek i przejmie miliardy kaucji?
Biznes
Borys Budka o Orlenie: Stajnia Augiasza to nic. Facet wydawał na botoks
Biznes
Najgorzej od pięciu lat. Start-upy mają problem
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie