Ministrowie ds ropy i energii kartelu spotykają się w najbliższy czwartek, 5 lutego w Wiedniu. W programie ministerialnej konferencji nie ma dyskusji na temat limitów wydobycia, tylko długoterminowa strategia.
Ceny ropy w ostatnich dniach uległy głębokim wahaniom. Ostatnio, po informacjach o zamknięciu kolejnych szybów łupkowych w Stanach Zjednoczonych ceny drgnęły w górę. W ostatni piątek wręcz podskoczyły o 8 proc., by potem jednak znów spaść. Notowane Brenta we wtorek 3 lutego, to 53 dol.
Zdaniem przedstawicieli OPEC ceny ropy ustabilizują się na jakiś czas w przedziale 40-45 dolarów za baryłkę, z tym że w pewnym okresie cena spadnie nawet do 30-35 dol. Powodem tak niskiego notowania - zdaniem przedstawicieli OPEC jest z jednej strony słaby popyt ( głównie z powodu kondycji gospodarki chińskiej), a z drugiej remonty w rafineriach, które przy pełnych magazynach nie będą przyjmować dodatkowych dostaw.
Jak więc widać globalne nastroje w ostatnich dniach znacząco się zmieniają - ropa pod wpływem niezbyt mocnych impulsów odbija zauważalnie w górę, sięgając do poziomów z końcówki grudnia.
- Na razie nie sposób chyba jednak mówić o odbiciu na większą skalę, bowiem nadal nie rozwiązał się problem nadpodaży na rynku. Przypisywanie obecnego dwudniowego wzrostu ograniczeniu produkcji łupkowej w USA jest chyba przedwczesne - mówi Jakub Bogucki, analityk e-petrol. Jego zdaniem nadal nie można zapominać też, że ostatnie dane makro nie wypadały szczególnie optymistycznie. -Tym samym spodziewać się można, że ropa nie zaczyna jeszcze definitywnego powrotu na poziomy ponad 55-60 USD. Może wypowiedź Al-Naimiego o 30 dolarach w tym momencie wydaje się mało prawdopodobna, ale z pewnością nie można o niej zapominać i myślę, że cena ropy może w ciągu kilku dni skorygować nieco ostatni wyskok- dodaje.