Nadal nie jest pewne, jakie wpływy do budżetu państwa przyniesie zakończona w ub.r. aukcja częstotliwości komórkowych 800 i 2600 MHz. Część firm, które wygrały w aukcji pasmo, odwołała się od decyzji Urzędu Komunikacji Elektronicznej o przyznaniu im rezerwacji zdobytych częstotliwości.
Magdalena Gaj, prezes UKE, wskazuje, że procedura może zakończyć się w maju. – Naszym celem jest, by w drugiej instancji postępowanie rezerwacyjne dotyczące częstotliwości trwało nie dłużej niż w pierwszej – powiedziała w poniedziałek Magdalena Gaj, prezes UKE.
Postępowanie rezerwacyjne pierwszej instancji trwało około 3 miesięcy. UKE ogłosił wyniki aukcji LTE 19 października ub.r. Operatorzy mieli siedem dni na złożenie wniosków o rezerwacje, a urząd wydał je 25 stycznia 2016 r.
Teraz, po odwołaniach operatorów, UKE musi rozstrzygnąć przede wszystkim, co zrobić z pasmem radiowym pozostawionym przez NetNet (spółkę kojarzoną z Cyfrowym Polsatem). Przypomnijmy, że NetNet zrezygnował z bloku, za który miał zapłacić 2,05 mld zł. Ale także odwołał się od decyzji rezerwacyjnej. Magdalena Gaj nie ujawniła, czego domaga się ten gracz. Podtrzymuje natomiast, że skoro NetNet zrezygnował z bloku 800 MHz, może on przypaść w udziale podmiotowi, który złożył drugą co do wielkość ofertę, czyli T-Mobile Polska.
Telekom ten chce zapłacić za dwa bloki 800 MHz ponad 4 mld zł, ale chciałby, aby były ulokowane obok siebie oraz obok Orange Polska, z którym współpracuje. Aby doprowadzić do takiej konfiguracji, UKE musiałby wprowadzić zmiany w rezerwacji przyznanej P4, operatorowi sieci Play, który się na to nie zgadza. Uważa, że blok pozostawiony przez NetNet (tzw. blok E), obarczony jest dodatkowym ryzykiem prawnym. – Może okazać się ostatecznie, że blok E będzie obarczony najmniejszym ryzykiem – ocenia jednak szefowa UKE.