Reklama

USA: Spór o budowę ropociągu ożywił debatę na temat praw Indian

Trwające od kilku miesięcy protesty Indian w Dakocie Północnej przeciw budowie ropociągu, który mógłby zagrozić ich ziemiom, doprowadziły do powstania ruchu domagającego się debaty na temat praw dla rdzennych mieszkańców Stanów Zjednoczonych.

Aktualizacja: 18.09.2016 09:59 Publikacja: 18.09.2016 09:12

USA: Spór o budowę ropociągu ożywił debatę na temat praw Indian

Foto: Pixabay

Do pierwszych protestów Indian doszło w kwietniu, gdy w miasteczku Cannon Ball na granicy Dakoty Północnej z Dakotą Południową ruszała budowa rurociągu. Sprzeciw wyrażali początkowo tylko mieszkańcy rezerwatu Standing Rock, którzy wskazują, że ropociąg biegnie przez ziemie szczególnie ważne dla ich kultury, na których polowali, łowili, a nawet byli chowani ich przodkowie. Projekt budzi też wątpliwości z uwagi na możliwe wycieki na odcinku pod rzeką Missouri, która zaopatruje w wodę pitną 8 tys. osób.

Z czasem do protestów zaczęły przyłączać się inne plemiona. Poparcie dla protestujących wyraziło ponad 300 grup plemiennych, a także gwiazdy filmowe takie jak Susan Sarandon, Ben Affleck i Leonardo DiCaprio.

"Każdy projekt podobnego kalibru, mający przynieść korzyści całemu krajowi, wiąże się z kosztami, a te ponoszone są przez plemiona” - powiedział w wywiadzie dla "Los Angeles Times" Dave Archambault, przywódca Siuksów z rezerwatu Standing Rock.

Przyczyną sporu jest rurociąg Dakota Access Pipeline (DAPL), który docelowo ma transportować ponad 400 tys. baryłek ropy dziennie na odległość blisko 2 tys. km z Dakoty Północnej przez Dakotę Południową i Iowę do Illinois, gdzie surowiec ma być rozprowadzany do innych ropociągów. Inwestor, spółka Energy Transfer Partners, szacuje koszt przedsięwzięcia na 3,7 mld dolarów. Twierdzi, że ukończona w 60 proc. inwestycja wpłynie pozytywnie na lokalną gospodarkę, tworząc 8-12 tys. miejsc pracy przy budowie, a transport ropy rurociągiem jest bezpieczniejszy niż koleją lub samochodem.

9 września sąd federalny w Waszyngtonie odrzucił wniosek Siuksów ze Standing Rock o wstrzymanie budowy oraz pozew Indian przeciw agencji federalnej USACE (Korpus Inżynieryjny Armii USA), odpowiedzialnej za wydanie zezwoleń potrzebnych do wykonania projektu. Sąd nie dopatrzył się wystarczającego zagrożenia dla rezerwatu i zezwolił na dalszą budowę.

Reklama
Reklama

Tego samego dnia ministerstwa sprawiedliwości i bezpieczeństwa narodowego oraz wydział wojsk lądowych w Pentagonie we wspólnym oświadczeniu poinformowały, że budowa rurociągu pod jeziorem Oahe, zbiornikiem utworzonym na rzece Missouri, nie zostanie zatwierdzona, dopóki nie zostanie sprawdzone, czy wszystkie wydane wcześniej decyzje były zgodne z prawem. "Ta sprawa uwidoczniła potrzebę poważnej debaty o ogólnokrajowej reformie, uwzględniającej stanowisko plemion przy budowie tego rodzaju projektów infrastrukturalnych" - podkreślono.

David Archambault nazwał reakcję rządu "pięknym początkiem", lecz zaznaczył, że do zakończenia sporu jeszcze daleko.

Według Judith LeBlanc, przedstawicielki plemienia Caddo w Oklahomie i szefowej organizacji Native Organizers Alliance, w USA "nigdy wcześniej nie doszło do podobnego zjednoczenia plemion"; jak podaje stacja ABC News, do protestów przyłączały się całe rodziny z plemion z tak odległych stanów jak Nowy Jork i Alaska. Protestujący mieszkają w miasteczku namiotowym w pobliżu rzeki Missouri; liczba jego mieszkańców waha się, ale w ostatnich dniach liczyła ok. 4 tysięcy osób.

Biznes
Renault na czarnej liście Kremla. Symboliczny wpis
Biznes
Pekin zaostrza kontrolę eksportu metali ziem rzadkich, sprzedaż mieszkań rośnie
Biznes
Nadciąga KSeF. Większość firm deklaruje co najmniej częściową gotowość
Biznes
Kawa jak złoto – ceny nie zatrzymują się, sieci hamują OZE, RPP tnie stopy
Biznes
Sojusz AI w Europie? Polska, Czechy i Bułgaria walczą o wspólną przyszłość
Reklama
Reklama