Boni mówił w TOK FM:
Problemem są nie tylko słowa, ale i to, że na nie ogłuchliśmy. W każdym przypadku trzeba reagować. Żeby nie było takiej sytuacji jak z Maćkiem Stuhrem po "Pokłosiu". Wtedy głosy na forach były pełne jadu i nienawiści.
I dodał, że zostanie szefem rady przeciwko ksenofobii i nietolerancji:
Mam nadzieję, że premier w ciągu dwóch tygodni powoła nową radę przeciwko ksenofobii i nietolerancji. Ustaliliśmy, że szefem tej rady będzie minister administracji i cyfryzacji. W pracy na rzecz złagodzenia języka powinna współdziałać nowa rada, pełnomocnicy wojewodów i być może właśnie kościoły. Chciałbym spotkania z przedstawicielami nadawców medialnych, żeby myśleć o wystawieniu granicy i normy.
Boni stwierdził:
Niektórzy mówią, to są tylko słowa. Ale jeśli słowa płoną, to płonąć mogą również ludzie. Martwi mnie próba zredukowania problemu tylko do języka polityki. To jedynie wierzchołek góry lodowej wobec tego, co dzieje się w różnych grupach społecznych.
Minister zwrócił również uwagę na niedzielne kazania, które "deprecjonują polski rząd":
Nie będzie żadnej cenzury. Nikt tu niczego nie będzie blokował. Chodzi o to, żeby po prostu troszkę inną normę wprowadzić w tym, co się dzieje na forach internetowych, ale też w kościołach w czasie niedzielnych kazań. Padają tam słowa poza normą deprecjonujące polski rząd.
Nie wiemy, jakim ciągiem logicznym minister Boni od mowy nienawiści przeszedł do Kościoła, ale gratulujemy.