Śledztwo w sprawie przecieku podczas egzaminu zawodowego dla adwokatów w jednej z warszawskich komisji zbliża się do końca. Decyzja ma zapaść już w październiku.
– Trwa analiza billingów od operatorów wszystkich osób, które brały udział w przygotowywaniu pytań na egzamin, i niektórych aplikantów – mówi prokurator Dariusz Ślepokura prowadzący śledztwo w sprawie przecieku. Jeśli śledczy nie trafią na powiązania pomiędzy autorami pytań i zdającymi, sprawa najprawdopodobniej zostanie umorzona.
Do tej pory prokuratorzy przesłuchali kilkudziesięciu świadków. Wśród nich są pracownicy Ministerstwa Sprawiedliwości zaangażowani w organizację egzaminu, członkowie komisji przygotowującej pytania oraz aplikanci, których wskazały komisje. Ich uwagę miało zwrócić dziwne zachowanie podczas egzaminu albo drukowanie ustawy o pomocy społecznej czy orzeczenia dotyczącego podziału majątku oznaczonego w jednym z zestawów wykrzyknikiem. Te później znalazły się wśród zadań.
Kilka dni po zakończeniu korporacyjnych egzaminów, pod koniec marca 2016 r., sprawa trafiła do Prokuratury Okręgowej w Warszawie na wniosek Ministerstwa Sprawiedliwości. Jeden ze zdających wśród orzeczeń, które można mieć w czasie egzaminu, miał zaznaczone wykrzyknikiem jedno, które pasowało do rozwiązania zadania. Nagle wiele osób zaczęło kserować właśnie to orzeczenie. Kopiowany wyrok dotyczył sprawy podziału majątku – i właśnie takie zadanie było do rozwiązania podczas egzaminu z części cywilnej.
Członkowie komisji po zapoznaniu się z treścią zadania uznali, że „istnieje istotna zbieżność pomiędzy niektórymi elementami stanu prawnego orzeczenia i treścią zadania".