Plus Minus: W jaki sposób zostaje się politykiem, pracując całe życie na uczelniach?
Do polityki weszłam przez przypadek. Moje życie zawodowe to praca na wydziałach prawa trzech uniwersytetów: we Wrocławiu, Krakowie i Katowicach. Wykłady, studenci, kolejne stopnie naukowe... W latach 90. kierowałam przez dwie kadencje Wydziałem Prawa Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Podnosiliśmy w Polsce tzw. wskaźnik scholaryzacji, pojawiły się studia komercyjne, wydziały prawa zaczęły gromadzić tysiące studentów, w wykładach uczestniczyły setki osób. I w takim momencie wydział stracił budynek, który w przeszłości należał do parafii ewangelicko- -augsburskiej. Zostaliśmy bez stałej siedziby i trzeba było pomyśleć o budowie nowego wydziału. Musieliśmy ogarnąć formalności, zadbać o wkład własny, zyskać wsparcie i pomoc finansową decydentów. To nie było łatwe zadanie dla prawników, ale w końcu się udało! Budynek był w budowie, gdy w 2001 roku zapytano mnie, czy nie wystartowałabym do Senatu. Pomyślałam, że spróbuję, jak to jest być politykiem, zobaczę kuchnię legislacyjną, i zdobyłam mandat senatorski.