Prezydent wygrał w 13 województwach, Trzaskowski – w trzech na ścianie zachodniej. Urzędujący prezydent przekroczył poparcie 50 proc. w pięciu województwach, w tym najwyżej na Podkarpaciu (60,99 proc.). Trzaskowski najlepszy wynik zanotował na Pomorzu (38,58 proc.).
Sztaby Trzaskowskiego i Dudy stoją teraz przed podobnym, chociaż nie identycznym wyzwaniem: utrzymać mobilizację, powiększyć stan posiadania, zdemobilizować wyborców przeciwnika. Różnica polega na skali. Rzecznik sztabu prezydenta europoseł Adam Bielan powiedział w poniedziałek, że ok. 9,5 mln głosów może zagwarantować prezydentowi zwycięstwo. – Myślę, że frekwencja w II turze może być porównywalna z tą, jaka miała miejsce w niedzielę, więc musimy zmobilizować dodatkowo, przekonać dodatkowo zapewne ok. miliona wyborców – powiedział. Sztabowcy PiS już w trakcie nocy wyborczej przekonywali, że prezydent ma rezerwy nowych wyborców i może liczyć np. na część głosów Krzysztofa Bosaka. Gdzie jeszcze? Np. wśród seniorów, gdzie frekwencja (55,9 proc.) była najniższa spośród wszystkich grup wiekowych.
Przed Rafałem Trzaskowskim wyzwanie o większej skali, ale kandydat KO może liczyć na konsolidację elektoratów innych kandydatów opozycji oraz próbować bardziej mobilizować duże miasta, by tam znaleźć brakujące poparcie. Zdobył 5 mln 845 tys. głosów, a politycy PO szacują, że potrzebne jest blisko 10 mln, by wygrać wybory.
Już teraz KO rozpoczęła szybką konsolidację elektoratu „zmiany" (o nim mówił tuż po ogłoszeniu wyników exit poll Rafał Trzaskowski). Lider PO Borys Budka zapowiedział w poniedziałek współpracę z Szymonem Hołownią. Poparcie dla Trzaskowskiego wyraził kandydat Lewicy Robert Biedroń. Sztabowcy Trzaskowskiego powtarzają też wezwania do debaty.