Korwin-Mikke oburza się, że kierowcy są w Polsce "traktowani jak dojne krowy".

"Zakłada się, że skoro mają samochód, to mają też dużo pieniędzy i można z nich 'doić' bez ograniczeń, nakładając coraz to nowe podatki i opłaty. To jest naprawdę skandal, jak się traktuje kierowców" - ubolewa lider Wolności.

Korwin-Mikke opłatę emisyjną nazywa "kolejnym podatkiem nałożonym na benzynę i olej napędowy". Przekonuje też, że "wzrost cen paliwa będzie miał wpływ na ceny towarów w sklepach ponieważ wzrosną koszty ich transportu".

Rząd zapewnia tymczasem, że prezesi państwowych spółek paliwowych zapewnili, iż nie obciążą kosztami nowej opłaty klientów. Eksperci wątpią jednak w te zapewnienia.

To druga próba wprowadzenia dodatkowej daniny związanej ze sprzedażą paliwa w Polsce podjęta przez PiS. W 2017 roku rząd próbował wprowadzić tzw. opłatę paliwową, z której wpływy miały zostać przeznaczone na infrastrukturę drogową. Ostatecznie PiS wycofał się z wprowadzenia tej opłaty.