Titaniec w niedzielę wróciła z Aleppo. Jak wygląda tam obecnie sytuacja? - To jest miasto ruin, ciemności i zimna. Jest to jednocześnie miasto życia. Syryjczycy to naród, który się nie poddaje. Oni wierzą, że będzie dobrze i cieszą się, że nie słyszą wystrzałów. Zdjęcia, które zrobiłam wcale nie odbiegają od zdjęć z Warszawy'44 - powiedziała.
- To jest jeszcze państwo wojny. Broń jest wszechobecna. Jednocześnie widać, że to miasto chce powstać i się odbudowywać - dodała.
Aleppo wschodnie jest w ponad 80 proc. zniszczone, jednak w zachodniej części miasta wcale nie jest lepiej. - Budynki stoją, ale opuszczone. Nie ma tam szyb i widać, że były ostrzelane. Obydwie części miasta potrzebują odbudowy. Od lipca 2015 roku w Aleppo nie ma prądu, a wody nie ma od ponad dwóch lat - powiedziała Titaniec.
Jak mieszkańcy radzą sobie w tej sytuacji? - Część ludzi nie wyjechała z Aleppo wschodniego. Próbują uporządkować przestrzeń wokół siebie. Widziałam ludzi, którzy próbowali naprawiać dach sypiącego się budynku. Oni tam są i nie chcę opuszczać tego miejsca. Większość została jednak przesiedlona - relacjonowała.
Skoro ludzie chcą zostać w Aleppo, to czemu powstał pomysł utworzenia korytarza humanitarnego? - Trzeba pomagać po rozpoznaniu potrzeb. Pomoc na miejscu jest bezapelacyjnie efektywniejsza, bo tutaj kluczową rolę odgrywa rodzina. Jednocześnie byłam w szpitalach, gdzie oddziały są zamknięte. Lekarze uciekli, bo byli porywani na okup. Nie ma tam sprzętu i pieniędzy na leczenie - tłumaczyła Titaniec.