Fala będzie wzbierać. Na deportację z krajów Europy Zachodniej czeka niemal 16 tys. osób spoza UE, które w Polsce wystąpiły o azyl – podaje nam Urząd ds. Cudzoziemców.
Większość stanowią Czeczeni, którzy nie czekając na decyzję w sprawie ochrony międzynarodowej, uciekli na Zachód, głównie do Niemiec. Wolą żyć tam, gdzie mogą liczyć na większe niż nad Wisłą wsparcie państwa.
Problem w tym, że zgodnie z przepisami osoby takie muszą przebywać w tym kraju, w którym złożyły wniosek o ochronę. Dlatego, gdy zapadnie decyzja o deportacji, Polska musi je przyjąć. Te przepisy to nie nowość. Tyle że przez lata nikt w Europie nie zwracał uwagi na to, gdzie przebywa osoba ubiegająca się o azyl w Polsce.
Pierwsi stracili cierpliwość Niemcy. Pojawiły się oskarżenia pod adresem Polski – że celowo wpuszcza Czeczenów, wiedząc, że i tak pozbędzie się problemu, bo czmychną za Odrę. W ubiegłym roku odesłali nam 895 osób. Wszystkich deportowanych z Zachodu było 1408.
Liczba deportacji na pewno wzrośnie. Po lutowym szczycie na Malcie UE zaostrza kurs wobec imigrantów. – Komisja Europejska zaczęła wymuszać na krajach członkowskich zwiększenie skuteczności tzw. procedur powrotnych, by ukrócić nadużywanie wjazdu do Europy „na uchodźcę".