Dla notowanej na warszawskiej giełdzie Polskiej Grupy Energetycznej ta transakcja oznacza stratę. W księgach energetycznego giganta akcje operatora są wycenione na 428 mln zł. Tymczasem Skarb Państwa odkupił ostatniego operatora telekomunikacyjnego kontrolowanego przez państwo za 368,5 mln zł. Różnica wpłynie negatywnie na wynik PGE za I kwartał br. Nie będzie to jednak najważniejszy element w raporcie giganta, bo w skali całej grupy Exatel znaczy niewiele.
PGE oficjalnie warunków transakcji nie skomentowało. Nieoficjalnie broni się, że są one rynkowe, i przypomina, że od maja ub.r. trwały przygotowania do transakcji sprzedaży spółki.
Wycena to niejedyna kontrowersyjna kwestia związana ze sprzedażą telekomu świadczącego usługi transmisji danych bankom, resortom spraw wewnętrznych i obrony narodowej oraz innym telekomom.
Warto przypomnieć, że w maju 2016 r. PGE podpisało list intencyjny dotyczący sprzedaży firmy nie z nowym właścicielem, ale z Polską Grupą Zbrojeniową, nadzorowaną przez MON. Dlaczego teraz PGZ telekomu nie kupuje?
Powody mogą być dwa: brak pieniędzy w kasie zbrojeniowej grupy i obawy, że telekom na tej transakcji ucierpi. Takie obawy wyrażali pracownicy Exatela. Związkowcy za dobrą monetę przyjęli wczoraj fakt, że kupującym jest Skarb Państwa, mimo że pełnomocnikiem Skarbu Państwa był przy niej budzący emocje szef MON Antoni Macierewicz.