Janusz Fogler na 50-lecie pracy twórczej postanowił pokazać prace mniej typowe, które świadczą, że siłą napędową jego życia jest nie tylko pasja okrywania świata i pogoń za nowym i nieznanym, ale także wizualna wrażliwość - na światło i kolor, zatrzymująca migotliwą ulotną chwilę w pogodnej kontemplacji.
Związki z malarstwem
Większa wystawa w Galerii (-1) Polskiego Komitetu Olimpijskiego w Centrum Olimpijskim nosi tytuł „W drodze do ogrodu”, a mniejsza w Ney Gallery & Prints „Powrót do ogrodu”. Obie mają wspólny temat i wiele podobnych, wibrujących kolorem, kompozycji zdawałoby się abstrakcyjnych, a przecież najpierw inspirowanych naturą, dopiero potem malarstwem.
Zasadnicza różnica jest taka, że zdjęcia na pierwszej wystawie pochodzą sprzed 50, 30, 20 lat, gdy fotografował głównie polityków, od Reagana do Gorbaczowa, i odkrywał krajobrazy najdalszych krańców Ziemi, a przy okazji starał się już wtedy podążać za przygodą plastyczną. Tworzył więc także abstrakcyjne lub symboliczne kompozycje obok realistycznych. Na obecnym pokazie przypomina tamte równoległe „abstrakcje”, choć pokazuje też kilka innych starannie wybranych ujęć, jak np. okna Kremla w czasach pierestrojki.
A na wystawie drugiej znalazły się zdjęcia sprzed roku, gdy zaniechał podróżowania z kamerą po świecie oraz z czasów pandemii, która na dobre „osadziła” go w ogrodzie własnego domu. - Wtedy odpoczywając na tarasie zauważyłem, że zachodzące słońce tak ostro świeci przez malwy, że zobaczyłem Fangora. – opowiada. No i zacząłem te kwiaty obsesyjnie fotografować, w czym można szukać odniesień do malarstwa i innych moich przyjaciół z Akademii: Jana Tarasina, Leona Tarasewicza, Tadeusza Dominika, Sławomira Ratajskiego.
Dla widza w pierwszej chwili związki fotografii Foglera z malarstwem są o wiele bardziej oczywiste niż z naturą, bo dostrzegamy w jego pracach przede wszystkim optyczne efekty wibracji i pulsacji koloru niewątpliwie najbliższe Wojciechowi Fangorowi. A także barwne powidoki wywołane spojrzeniem w słońce, co znów kojarzy się z Władysławem Strzemińskim, czy intrygujące rozmycia kształtów i barw. A jednak obserwacja natury jest także nieodłączną ich częścią, bo to w niej są zaszyfrowane wizualne kody i tajemnice.