Rz: 10 listopada obchodzono w Turcji 80. rocznicę śmierci Mustafy Kemala Atatürka, założyciela i pierwszego prezydenta Republiki Turcji. Czy to ważna data dla Turków?
Mateusz Chudziak: Każdego roku o godzinie 9.05, o której ojciec założyciel zmarł, w całym kraju wstrzymywany jest ruch, a w jego mauzoleum zbierają się tłumy. W części oficjalnej urzędujący prezydent odczytuje skierowaną do niego odezwę, zwracając się: „Święty Atatürku". Wygłasza też przemówienie, w którym omawiane są sprawy bieżącej polityki – to rodzaj sprawozdania składanego Atatürkowi, który jest symbolem państwa, wręcz totemem narodowym, jego wizerunek jest niczym godło.
Czy politycy odwołują się na co dzień do tej postaci?
Tak, kemaliści – czyli Republikańska Partia Ludowa – uważają się za jedynych depozytariuszy jego dziedzictwa. Nacjonaliści z kolei podkreślają, że Atatürk stworzył narodową republikę turecką. A islamiści – mimo że krzywią się, słuchając o laicyzacji, zniesieniu kalifatu, zmianie alfabetu – widzą w nim gaziego, czyli bojownika za wiarę, który obronił muzułmańskie imperium przed inwazją Zachodu.
A jak wypowiada się o nim obecny prezydent Erdogan?