Beata Kempa w rozmowie z Radiem Zet nie chciała zdradzić, jak poszczególnie członkowie Solidarnej Polski głosowali w sprawie przyszłości w Zjednoczonej Prawicy. - Z dyskusji wyniknęło, że w dobie pandemii nie można destabilizować absolutnie pracy rządu i że dziś najważniejsze jest zdrowie i życie Polaków i wszystkie kwestie, które się z tym łączą - powiedziała europosłanka.

- Najważniejsze, żeby nie dać powodu do radości tej opozycji, która nie jest konstruktywna i która zacierałaby tylko ręce. Nie można dopuścić do władzy tych ludzi. Zostajemy w koalicji i będziemy ciężko pracować - dodała.

Kempa zapewnia, ze nie chodziło o sprawowane funkcje. - Dzisiaj się je ma, jutro można nie mieć. To kwestia chwili. Ktoś funkcje musi sprawować. Koalicja ma w tej kwestii umowę. Gdyby o stołki chodziło, to nie byłoby w ogóle dyskusji nt. zagrożenia suwerenności kraju - wyjaśniła.

Zapytana o rezygnację z mandatu europosła, skoro Unia Europejska jest zła i próbuje Polsce odebrać suwerenność, Kempa odpowiedziała: "Z całym szacunkiem, umowę mam z moimi wyborcami. Ponad 200 tys. Zobowiązałam się, że będę bronić interesu Polski".

- Ja nie narzekam na UE. Zawsze mówiłam, że to, co jest największą wartością dodaną, oprócz możliwości współpracy gospodarczej, swobody wymiany osób, towarów, jest to, że nie ma wojny - dodała.