Zlekceważenie znaku stop przed przejazdem kolejowym i prędkość miały doprowadzić do wypadku samochodu Służby Ochrony Państwa (SOP) w woj. kujawsko-pomorskim – wynika z nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej" pochodzących ze źródeł służb.
– Oprócz prawa jazdy kierowca miał upoważnienie do prowadzenia pojazdów służbowych – mówi nam Anna Gdula-Bomba, rzeczniczka SOP.
„Rzeczpospolita" poznała kulisy wypadku, który wydarzył się w niedzielę wieczorem we wsi Wielkie Gacno koło Cekcyna. Skodą octavią czworo funkcjonariuszy SOP – trzech mężczyzn oraz kobieta – jechało na szkolenie. Do wypadku doszło, gdy samochód zbliżył się do niestrzeżonego przejazdu kolejowego, przed którym znajdował się znak „stop". Według naszych źródeł kierowca zamiast się zatrzymać i ruszyć z jedynki, miał przycisnąć gaz, jakby chciał szybko przejechać przez przejazd.
– Samochód wybiło na torach, wypadł z drogi i rzuciło go do rowu. Tak przejechał kilkanaście metrów, po czym wywrócił się na dach – twierdzi nasz rozmówca. – Dachowanie wskazuje na znaczną prędkość auta – dodaje.
Jeśli ten wstępny scenariusz się potwierdzi, kierowcę najpewniej czeka zarzut spowodowania wypadku na skutek niezachowania ostrożności.