Sebastian K. nie przyznał się do winy, odpowiadał tylko na pytania swojego obrońcy. – Liczymy na szybki, transparentny i sprawiedliwy proces – mówił nam mec. Władysław Pociej, obrońca K.
Wbrew oczekiwaniom nie poznaliśmy pełnej wersji wydarzeń, jaką prezentuje oskarżenie. Prok. Rafał Babiński, szef krakowskiej prokuratury okręgowej, odczytał tylko zarzuty wobec Sebastiana K., kierowcy seicento, ale bez uzasadnienia. W efekcie opinia publiczna nie zna nawet części dowodów, jakie zgromadzili śledczy – opinii biegłych i głównej ekspertyzy rekonstruującej wypadek z Instytutu Ekspertyz Sądowych z Krakowa. Pierwsza rozprawa zakończyła się po dwóch godzinach.
Jawność procesu w tak głośnej sprawie stoi pod znakiem zapytania – i dotyczy to zarówno zeznań funkcjonariuszy BOR, jak i zwykłych świadków. Sąd bowiem zastrzegł (podobnie jak w sprawie zabójstwa Iwony Cygan), że media mogą być na sali, ale nie mogą relacjonować tego, co się tu dzieje.
Już wiadomo, że świadków, w tym troje poszkodowanych w wypadku, w kolejnym terminie (31 października) sąd przesłucha w specjalnej sali do tajnych rozpraw sądu w Krakowie, z wyłączeniem jawności. Najważniejsze więc dla obrony, ale i dla opinii publicznej, zeznania 11 funkcjonariuszy BOR z kolumny rządowej, i premier Beaty Szydło są objęte klauzulą „tajne". Dziennikarze nie mogą nawet podawać informacji, kiedy i kto z nich złoży zeznania.