Anna H., była już szefowa Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie, zasiądzie na ławie oskarżonych, a osądzi ją miejscowy Sąd Rejonowy. Ciążą na niej zarzuty najpoważniejszych przestępstw: m.in. korupcji, płatnej protekcji, nadużycia uprawnień, za co grozi jej do dziesięciu lat więzienia. Obok Jerzego Hopa, kiedyś szefa katowickiej apelacji, skazanego w 2013 r. na osiem lat więzienia za wyłudzenia od firm 1,7 mln zł, Anna H. jest drugim prokuratorem takiej rangi wydalonym z zawodu.
„Rzeczpospolita" poznała bliżej szczegóły aktu oskarżenia przeciwko Annie H.
Poważne zarzuty
Na trop prokurator Anny H. wpadło Centralne Biuro Antykorupcyjne w czasach Pawła Wojtunika, rozpracowując „układ podkarpacki", czyli korupcyjne powiązania biznesmenów i polityków z regionu.
Sponsorem i główną postacią w aferze był Marian D., przedsiębiorca z branży paliwowej z Leżajska, który popadł w kłopoty m.in. ze skarbówką. Według prokuratury D. opłacał „za przychylność i pomoc" wpływowych polityków, urzędników, księdza, prokuratorów i – jak wynika z najnowszych ustaleń śledczych – Janusza W., byłego szefa Urzędu Ochrony Państwa. Z podsłuchów telefonicznych wyszło, że w pomoc Marianowi D. zaangażowała się również wpływowa szefowa Prokuratury Apelacyjnej. Nie za darmo. Czym dysponuje prokuratura, oskarżając Annę H.?
– Zeznaniami świadków, wyjaśnieniami innych podejrzanych oraz treścią zarejestrowanych rozmów telefonicznych. Nie chcemy ujawniać szczegółów, bo śledztwo trwa i jest rozwojowe – mówi nam prok. Piotr Żak ze Śląskiego Wydziału Zamiejscowego do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej, który oskarżył H.