Infoafera, czyli milionowa korupcja przy rządowych zleceniach informatycznych, ma nową odsłonę – zapewne nie ostatnią. Zarzuty usłyszały kolejne osoby zamieszane w nadużycia przy przetargach informatycznych, w tym jednego z najważniejszych: wartego 34 mln zł na obsługę polskiej prezydencji w UE – ustaliła „Rzeczpospolita".
– Zarzuty udziału w zmowie przetargowej i fałszerstwa dokumentu postawiliśmy łącznie pięciu nowym osobom. Dotyczą dwóch przetargów – potwierdza „Rzeczpospolitej" Waldemar Tyl, wiceszef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.
Nikt nie sprawdził
Infoafera wybuchła w 2011 r., gdy CBA zatrzymało Andrzeja M., byłego dyrektora Centrum Projektów Informatycznych MSWiA, dziś oskarżonego o wzięcie od firm informatycznych 3 mln zł łapówek (akt oskarżenia jest już w sądzie).
CBA i prokuratura zabezpieczyły mnóstwo nośników (laptopów, komputerów stacjonarnych itd.), które okazały się kopalnią informacji. Tym bardziej cenną, że przedstawiciele firm informatycznych czuli się pewnie i w e-mailach otwarcie pisali o kulisach swych działań.
W efekcie dwie osoby dostały zarzuty związane z przetargiem na kompleksową obsługę spotkań i konferencji prezydencji RP w Radzie UE. W 2011 r. wygrało go konsorcjum trzech firm (CAM Media, Easy Log i IT Expert). Od początku przetarg budził kontrowersje, bo odpadły firmy doświadczone w organizacji tzw. eventów, a zwycięzca za wykonanie zlecenia zaoferował dokładnie tyle, ile na ten cel przeznaczyło MSZ.