18 sierpnia 2018 r. kierujący autem marki BMW Damian M. usiłował wykonać manewr wejścia w kontrolowany poślizg (drift) na rondzie na pl. Wolności w Stargardzie (woj. zachodniopomorskie).
Mężczyzna stracił panowanie nad pojazdem. Auto uderzyło w krawężnik, a następnie wpadło na barierki, za którymi stał tłum ludzi. W wyniku zdarzenia osiem osób zostało poszkodowanych, w tym kilka ciężko. Kierującemu postawiono zarzut sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, w związku z czym groziła mu kara do 10 lat pozbawienia wolności.
Damian M. przyznał się do spowodowania wypadku, odmówił składania wyjaśnień. W areszcie spędził miesiąc, po wpłaceniu kaucji odpowiadał z wolnej stopy. Chciał dobrowolnie poddać się karze 11 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata, na co nie zgodziła się prokuratura, która podkreślała, że oskarżony nie zachował ostrożności, nie dostosował prędkości do panujących warunków oraz celowo wyłączył w samochodzie system antypoślizgowy.
Według świadków, feralnego dnia na pl. Wolności miały się odbywać nielegalne "zawody driftowe". Damian M. twierdził, że nie brał w nich udziału.
Cytowany przez TVN24 świadek powiedział, że "auta krążyły", a ich kierowcy próbowali "wyczyniać jakieś dziwne sztuczki" - "latać bokiem, driftować". Według rozmówcy stacji, działo się to na oczach policji. Gdy ta odjechała, "wszystkim puściły wodze fantazji i to spowodowało, że jest wypadek" - powiedział mężczyzna.