Nie ukrywam, iż od dziennikarza – nim bowiem jest autor owej książki Piotr Krysiak – mam zwyczaj oczekiwać co najmniej pozorów obiektywizmu i tym samym możliwości wyrobienia sobie opinii o opisywanym zjawisku. Dlatego po autorze książki traktującej o sprawach niemoralnych, niewłaściwych, okrutnych lub z innych przyczyn nieakceptowalnych społecznie spodziewam się rzetelnego zgromadzenia materiałów i opisania ich. A nie bombardowania czytelnika emocjami i ocenami ukrytymi w poszczególnych słowach.
Tymczasem trudno było mi znaleźć choćby jedną stronę książki, na której do imion jej bohaterek nie byłyby dodane określenia ocenne, stygmatyzujące, lub niosące emocje. Autor nie ukrywa nadto własnych odczuć związanych z opisywanym procederem, stwierdzając, że pośród wszystkich osób, z którymi rozmawiał, honor mieli jedynie klienci prostytutek. Z jakiego powodu? Przytoczony na tę okoliczność wywiad z jednym z nich, opowiadający o podwójnym życiu i pozamałżeńskich ekscesach, nie zdradza nawet cienia okoliczności pozwalających przyjąć, że rozmówca w istocie ma honor. Czy ma go bowiem ktoś, kto jawnie cudzołoży i sprzeniewierza małżeński majątek? Śmiem wątpić.
Zachodzę w głowę, skąd autor wziął dialogi bohaterów, choć książka w dużej mierze składa się właśnie z nich. Czy pochodzą z akt sprawy i założonych podsłuchów, czy ich treść została zrekonstruowana na podstawie rozmów z bohaterami? Autor stwierdza jedynie, że są prawdziwe. Czytelnik musi dać temu wiarę.
Abstrahując od treści, mylący jest nawet tytuł książki. O Dubaju książka bowiem milczy. Autor opowiada tymczasem o schadzkach pań i panów w Courcheveil, na Ibizie, w Paryżu, Genewie, na Mazurach czy w Warszawie. Stolica Zjednoczonych Emiratów Arabskich w tytule zdaje się jedynie wabić czytelników.
Chcę podkreślić, iż autor nie zna nazw zjawisk, które opisuje – stręczycielstwo (nakłanianie innej osoby do uprawiania prostytucji), kuplerstwo (ułatwianie innej osobie uprawiania prostytucji), sutenerstwo (czerpanie korzyści majątkowych z uprawiania prostytucji przez inną osobę). Aspirując do obnażenia społecznego zjawiska, dobrze jest umieć je nazwać. O próbie analizy jego przyczyn nie wspominając.