Myślę, że warto. Dyscyplinarka to niejedyny sposób kształtowania rzeczywistości, czego dowodzi rezygnacja części kandydatów. Wieje wiatr historii, przynosząc kolejne naruszenia standardów państwa prawa. Do wątpliwie konstytucyjnie opróżnionego SN kandydują adwokaci z różną motywacją. Jednak chcąc, by w SN byli najlepsi prawnicy, musimy dostrzegać, że nieobiektywny konkurs nie wyeliminuje tych, które poza chęciami niewiele mogą zaoferować. Bez osiągnięć zawodowych i znaczącej wiedzy prawniczej, wartościowych publikacji, doświadczenia praktycznego, w normalnej rzeczywistości nie mieliby nawet minimalnych szans na uzyskanie tej godności. Co więcej, w obecnych warunkach wielu z tych, którzy powinni kandydować, na to się nie zdecyduje. To pierwszy w historii tak drastyczny rozdźwięk między aspiracjami kandydatów a rzeczywistością. Jak sobie pomyślę, że inna ustawa ma im zagwarantować dożywotnie zatrudnienie na uczelniach, to aż mi żal studentów. To, co dziś się odbywa, wymaga dostrzeżenia i analizy.
Co ma się stać w wyniku tej analizy? Będzie kolejna uchwała NRA?
Być może. Moim zdaniem należy wyraźnie powiedzieć, że złamanie fundamentalnych reguł przy wymianie kadrowej w SN spowoduje dalsze reperkusje. Odczuwalne dla każdego. To nie są warunki uczciwego i rzetelnego wyboru sędziów najważniejszego sądu w Polsce. Nie można stać obok i udawać, że się nie widzi, że w SN dzieje się to samo co w TK i w KRS. Albo gorszego, bo o ile konstytucja przewiduje polityczny wybór do TK, o tyle do SN już nie. Od lat krytykowałem wyłanianie kandydatów w drodze sędziowskiej kooptacji, lecz dziś prawo tworzy nieobiektywny konkurs, stwarzający realne zagrożenie zastąpienia kompetencji politycznym kumoterstwem. A inni politycy będą mogli wykorzystać tę drogę w przyszłości, wyrzucić wybrańców i umeblować SN po swojemu. Takiego chcemy wymiaru sprawiedliwości? Meblowanego od wyborów do wyborów?
Co uzasadnia wniosek o odwołanie prof. Adama Redzika – zastępcy redaktora naczelnego palestry? Czy powinien utracić stanowisko za karę za kandydowanie do SN?
Karę? Na pewno nie. Sprawa wymaga przede wszystkim oceny redaktora naczelnego. Z drugiej strony to wybór samego zainteresowanego. Palestra to pismo adwokackie, nie sędziowskie. Jeśli ktoś wybiera karierę sędziowską, może redagować „Przegląd Sądowy". Ta ścieżka zresztą, w świetle linii redakcyjnej palestry trudna jest do wytłumaczenia.
Dlaczego? Pan profesor Redzik twierdzi, że chce wzmocnić SN za pomocą swojego doświadczenia i wiedzy.