Mariusz Paplaczyk o swojej pasji: żagle są jak lekarstwo

Rozmowa | Mariusz Paplaczyk, adwokat z Poznania, miłośnik żeglowania

Aktualizacja: 31.07.2016 18:33 Publikacja: 31.07.2016 00:01

Mariusz Paplaczyk o swojej pasji: żagle są jak lekarstwo

Foto: 123RF

Rz: Kiedy rozpoczęła się pana przygoda z żaglami?

Dziesięć lat temu szef policji w Poznaniu przeszedł na emeryturę i postanowił poświęcić się żeglarstwu. Zaraził nas swoją pasją. Od tamtej pory grupą dwudziestu mężczyzn, prawników z Poznania, co roku w czerwcu wybieramy akwen i jedziemy żeglować. Wielu nas z ojcami. Na jednym katamaranie płyną seniorzy, na drugim synowie.

Pływaliśmy u wybrzeży Tajlandii, Chorwacji czy Włoch. Rok temu była Sycylia, w tym roku Sardynia. W ten sposób ładujemy akumulatory na cały rok.

Czy dobór towarzyszy jest ważny?

Bardzo. Zajmujemy niewielką powierzchnię. Muszą się na niej zgrać różne męskie charaktery. Przecież jeżeli ktoś nie przypadnie nam do gustu, nie możemy odwrócić się i wyjść, by ochłonąć. Dlatego niezależnie od tego, czy ktoś ma tytuł profesora, czy magistra, musi się przystosować. Wszyscy mamy takie same obowiązki. Zapominamy o tytułach i stanowiskach. Mówimy sobie „ty", choć jest między nami czasem spora różnica wieku. Łączy nas pasja. A pływa z nami i radca prawny, i prokurator, komornik, i notariusz, ale także przedstawiciele kadry akademickiej.

Czy towarzystwo się zmienia?

Zazwyczaj co roku 1/3 jest nowa.

Czy podczas rejsu są poruszane tematy prawnicze?

Nie da się ich uniknąć. W szczególności wtedy, gdy są wprowadzane duże zmiany legislacyjne. Musimy je sobie omówić. Staramy się jednak nie wchodzić w te tematy zbyt intensywnie. Zresztą czasami warunki atmosferyczne nie pozwalają nam skupić się na rozmowie.

Czy zdarzają się sztormy?

Tak. Największy był w tym roku, podczas przeprawy z Sardynii na Korsykę. Było dziewięć w skali Beauforta. Część załogi spędziła tę przeprawę pod pokładem, z silną chorobą morską. Dopiero po kilku godzinach zawinęliśmy do spokojnej zatoki, która pozwoliła nam przeczekać wiatr i wzburzone fale . Byliśmy tego dnia jedyną załogą, która wypłynęła z mariny.

Może to był błąd?

Rzeczywiście wówczas rozpatrywaliśmy to w kategoriach błędu. Ale teraz postrzegam to raczej jako wielką przygodę. Kiedy człowiek otrzyma dawkę adrenaliny, zaczyna inaczej postrzegać świat. Może też w inny sposób podejść do codziennych obowiązków zawodowych. Żeglarstwo powinno się przepisywać na receptę.

Czy któryś z panów kiedyś się topił?

Nie, dużą wagę przywiązujemy do bezpieczeństwa. W czasie silnych wiatrów zakładamy więc kapoki i przypinamy się pasami do pokładu. Mamy świadomość, że z morzem nie ma żartów. Mimo niebezpieczeństw uważamy jednak, że taki rejs jest lepszy niż pobyt w najlepszym hotelu. Poznajemy kraj od strony wody. Jest czas na biesiadowanie, i na rozmowę, i na czytanie książki, i na refleksję.

Poznajemy też nowe smaki i próbujemy nowych przysmaków. Podpływają do nas rybacy ze świeżo złowionymi rybami czy egzotycznymi skorupiakami – skrzypłoczami lub zielonymi mulami, które można wyłowić w Tajlandii.

Czy któryś z panów się poświęca i przygotowuje posiłki dla wszystkich?

Mój wspólnik – Wojtek Wiza – dowodzi kuchnią i rozdziela obowiązki. Solidarnie mu pomagamy. Pamiętam piękny lunch u wybrzeży Stomboli. Jedliśmy i obserwowaliśmy wybuch wulkanu. Smakowało wybornie, a widok był nie do opisania.

Skoro jest tak cudownie, to dlaczego nie pływają z panami kobiety?

Przez te lata zaobserwowaliśmy, że coraz więcej pań żegluje. My przyjęliśmy formułę, tak jak istnieje męskie granie, tak my mamy męskie żeglowanie, ale za to zawsze jest za kim zatęsknić.

—rozmawiała Katarzyna Wójcik

Rz: Kiedy rozpoczęła się pana przygoda z żaglami?

Dziesięć lat temu szef policji w Poznaniu przeszedł na emeryturę i postanowił poświęcić się żeglarstwu. Zaraził nas swoją pasją. Od tamtej pory grupą dwudziestu mężczyzn, prawników z Poznania, co roku w czerwcu wybieramy akwen i jedziemy żeglować. Wielu nas z ojcami. Na jednym katamaranie płyną seniorzy, na drugim synowie.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?