- Dewizę Stanów Zjednoczonych A.P., przyjętą przez Kongres w 1782 r., w brzmieniu „e pluribus unum" (z bardzo wielu – jedno). W otoku pieczęci prezydenta Stanów zamieszczono napis „viribus unitis" (wspólnymi siłami). Drugie z tych wyrażeń przyjął w 1849 r. jako dewizę swego panowania Franciszek Józef I Habsburg; wiąże się z tym zabawne wydarzenie, które Norman Davies opisał następująco: „W latach osiemdziesiątych XIX w., gdy cesarz po raz drugi objeżdżał ziemie Galicji i Lodomerii, stację kolejową w Bochni ozdobiono transparentem z napisem VIRIBUS UNITIS. Mocujący napis robotnicy nie zauważyli jednak, że wisi on bezpośrednio nad dworcowymi toaletami z napisem «Panie i Panowie». Całe przesłanie brzmiało zatem: «Wspólnymi siłami, panie i panowie» („Zaginione królestwa", Kraków 2010, s. 439–440).
- Na Pałacu Sprawiedliwości w Hadze widnieje napis: „Si vis pacem, cole iustitiam" (jeśli chcesz pokoju, pielęgnuj sprawiedliwość, w auli Collegium Novum UJ – napis „plus ratio quam vis" (więcej znaczy myślenie/rozum niż siła), a na budynku Sądu Najwyższego – aż 86 inskrypcji, z których za najbardziej zwięzłą, a jednocześnie najgłębszą, uznałbym definicję prawa wyrażoną przez P. I. Celsusa (żył w latach ok. 75 – ok. 140) słowami „ius est ars boni et aequi" (prawo jest sztuką czynienia tego, co dobre i słuszne),
- Na sesji Parlamentu Europejskiego odbytej 4 maja 2000 r. przyjęto dewizę Unii Europejskiej w brzmieniu „In varietate concordia", co w oficjalnym tłumaczeniu na język polski znaczy „zjednoczeni w różnorodności" (według mnie lepiej „zgoda/jedność w różnorodności").
Audi i horch
W języku łacińskim sformułowano także wiele nazw produktów przemysłowych, w tym zwłaszcza samochodów i motocykli (nazwami zapożyczonymi z łaciny opatrzone są prawie wszystkie samochody firmy Toyota, poczynając od yarisa, kończąc na lexusie). Ciekawostkę stanowi tu nazwa Audi, która powstała poprzez wierne przetłumaczenie nazwiska Horch (był to niemiecki producent samochodów z początku XX w.) znaczącego „słuchaj" („audi" i „horch" to tryb rozkazujący od „audire" i „horchen", mających znaczenie „słuchać, być posłusznym").
Beneficjent
Wypowiedzi (prawie wszystkich) polityków i (znacznej liczby) dziennikarzy, zawierające wyrażenia z łaciny, wywołują u mnie ból zębów zwłaszcza wtedy, gdy słyszę „beneficjent" na oznaczenie kogoś, kto odnosi korzyść z czyjegoś zachowania, oraz „nie uzyskaliśmy (nie zbudowaliśmy, nie ma) konsensusu" w jakiejś sprawie. W pierwszym przypadku chodzi o to, że według reguł znaczeniowych języka polskiego (a także niemieckiego i angielskiego), opartych w pełni na regułach gramatycznych łaciny, wyrażenie „beneficjent" (w niemieckim „Benefiziär", a w angielskim „beneficiary") oznacza dobroczyńcę, czyli osobę czyniącą dobro (łaskę, uprzejmość, przysługę, tj. beneficium), osoba zaś korzystająca z tego dobra nosi miano „beneficjariusza" (zob. „Słownik współczesnego języka polskiego" pod red. B. Dunaja, tom 1, Warszawa 1999, s. 46, „Nowy słownik poprawnej polszczyzny" pod red. A. Markowskiego, Warszawa 2003, s. 50 oraz „Słownik łacińsko-polski", PWN Warszawa 1982, s. 66; por. także „Wielki słownik niemiecko-polski", Warszawa 1969, tom I, s. 289). Uzasadniając szerzej to stanowisko, przedstawię następujący ciąg wyrażeń, stosowanych powszechnie w języku prawnym i prawniczym:
1) pozwolenie, ustępstwo – concessio, skąd koncedent i koncesjonariusz,