Andrzej Talaga o współpracy Polski z Japonią

Polska powinna ściślej współpracować z Japonią

Aktualizacja: 29.11.2016 21:39 Publikacja: 29.11.2016 17:22

Andrzej Talaga o współpracy Polski z Japonią

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

W grudniu prezydent Putin jedzie do Japonii, by wybadać, na ile możliwe byłoby złagodzenie przez ten kraj sankcji nałożonych na Rosję w zamian za ustępstwa w sprawie Kurylów i czy da się w ten sposób rozerwać solidarność krajów demokratycznych. Na razie nie udaje mu się to w Europie, próbuje zatem na Dalekim Wschodzie. Rejon ten nie leży w pierwszym kręgu zainteresowań polskiej dyplomacji, a szkoda, bo możemy być aktywni także tam, by kontrować rosyjskie zabiegi.

Lęk w obu krajach

Wagę Japonii dla sprawy polskiej docenił już Piłsudski, szukając w niej sojusznika przeciwko Petersburgowi. Także dziś oba narody łączy wiele strategicznych podobieństw. Polska i Japonia są położenie na skrajach świata demokratycznego, w sąsiedztwie dyktatur. Oba państwa polegają w sprawach bezpieczeństwa na gwarancjach amerykańskich: Warszawa w ramach NATO, Tokio – sojuszu bilateralnego z Waszyngtonem. Oba liczą na obecność wojsk USA na swoim terytorium; jeśli chodzi o Polskę – na ich pojawienie się, co ma nastąpić za kilka miesięcy, jeśli chodzi o Japonię – na przedłużenie pobytu sił USA.

To doświadczenia, których Japonia nie dzieli z żadnym innym państwem zachodnim o potencjale przywództwa regionalnego, a spośród państw demokratycznych jedynie z Koreą Południową. Mamy się czego od siebie uczyć.

Nawet nasze zagrożenia mają przybliżony charakter. Z powodu morskiego położenia Japonia nie doświadczy wprawdzie inwazji lądowej, co może się przydarzyć Polsce, ale już atak rakietowy, w tym nuklearny jest realny. Szczególnie z Korei Północnej rozwijającej swoje możliwości atomowe i rakietowe. My z kolei drżymy przed iskanderami, a rosyjskie siły zbrojne ćwiczą od czasu do czasu ataki nuklearne na nasze terytorium. Oba państwa muszą zatem intensywnie rozwijać systemy antyrakietowe skoordynowane z systemami sojuszniczymi.

Oba kraje, a przynajmniej ich elity polityczne i wojskowe, zdają sobie sprawę z konieczności zwiększenia własnego suwerennego wysiłku zbrojeniowego, co unaoczniło szczególnie zwycięstwo Donalda Trumpa w USA. Uruchomiło ono w Tokio lampki alarmowe. Także w Warszawie powiało niepokojem. Przyczyną były opinie wygłaszane przez ekscentrycznego miliardera w trakcie kampanii wyborczej, które uzależniały wywiązanie się z amerykańskich zobowiązań sojuszniczych od stopnia finansowego zaangażowania sojuszników.

Dla Japonii jakiekolwiek kwestionowanie czy uwarunkowywanie gwarancji amerykańskich godzi w fundament jej bezpieczeństwa, ponieważ nie zbudowała sił zbrojnych zdolnych do samodzielnej obrony kraju. Dla Polski zaś gwarancje NATO są wiarygodne o tyle, o ile oznaczają ich potwierdzenie przez USA, największą siłę militarną świata.

Jak za Piłsudskiego

W Japonii najpoważniejszą przeszkodą rozbudowy własnych sił zbrojnych jest mentalność społeczeństwa ukształtowana przez system prawny bazujący na pacyfistycznej konstytucji. Na drugim miejscu zaś potencjalny opór sąsiadów, głównie Chin i Korei, którzy doświadczyli w przeszłości bestialstwa japońskiego militaryzmu.

W Polsce nie mamy takich barier, możemy rozbudowywać wojsko przy poparciu społeczeństwa, bez pacyfistycznych ograniczeń prawnych i brzemienia przeszłości. Nie mamy pieniędzy. Podniesienie budżetu obronnego do 4 proc. PKB, co odpowiadałoby rzeczywistym potrzebom, nie wchodzi w grę z powodów społeczno-politycznych.

W takiej sytuacji Japonia i Polska, państwa krańca demokracji, mają zatem wspólne przesłanie do nowych władz USA: amerykański parasol militarny jest kluczowy dla trzymania dyktatur za tworzonym przez nasze narody kordonem. Kiedy będzie silny i wiarygodny, paktowanie z Rosją nie będzie konieczne.

Aż dziwne, że wizyta Putina w Tokio i konsultacje premiera Japonii z Donaldem Trumpem nie wzbudzają w Polsce większego zainteresowania. Najwyraźniej Piłsudski miał większą wyobraźnię strategiczną.

Autor jest dyrektorem ds. strategii Warsaw Enterprise Institute, doradcą firm zbrojeniowych

W grudniu prezydent Putin jedzie do Japonii, by wybadać, na ile możliwe byłoby złagodzenie przez ten kraj sankcji nałożonych na Rosję w zamian za ustępstwa w sprawie Kurylów i czy da się w ten sposób rozerwać solidarność krajów demokratycznych. Na razie nie udaje mu się to w Europie, próbuje zatem na Dalekim Wschodzie. Rejon ten nie leży w pierwszym kręgu zainteresowań polskiej dyplomacji, a szkoda, bo możemy być aktywni także tam, by kontrować rosyjskie zabiegi.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej