Kazań. „Cichy i sympatyczny” zaatakował z karabinem swoją dawną szkołę

Dziewięć osób zginęło, a 21 zostało rannych w strzelaninie wywołanej przez byłego ucznia gimnazjum w Kazaniu.

Publikacja: 11.05.2021 21:00

Główne wejście do gimnazjum nr 175 w Kazaniu, przez które wszedł napastnik

Główne wejście do gimnazjum nr 175 w Kazaniu, przez które wszedł napastnik

Foto: AFP

– Przez szkolny radiowęzeł krzyczeli, by zamykać drzwi w klasach. (Po 15 minutach) do drzwi zaczął ktoś się dobijać i powiedział, że jest strażakiem. Ale nie uwierzyliśmy. Wtedy wepchnął pod drzwi swoje dokumenty. Otworzyliśmy, a on nas wyprowadził – opowiadał jeden z szóstoklasistów.

– Dzieci wybiegały przez tylne wyjście, po drodze omijały rannych leżących na ziemi – mówił z kolei mieszkaniec bloku sąsiadującego ze szkołą.

Wraz z początkiem drugiej lekcji do gimnazjum znajdującego się na wschodnich przedmieściach stolicy Tatarstanu wszedł były, 19-letni uczeń. Już w drzwiach zaczął strzelać z gładkolufowego, półautomatycznego karabinu Hatsan, produkcji tureckiej, zaliczanego w Rosji do broni myśliwskiej.

Do środka wszedł bez kłopotów, znał budynek i wiedział, że – w przeciwieństwie do większości szkół w Rosji – nie ma w nim ochrony. – Trzy lata temu przestaliśmy zbierać pieniądze na ochronę – przyznała jedna z nauczycielek. Ewentualnych strażników muszą opłacać rodzice uczniów.

– Straciliśmy siedmioro dzieci, ósmoklasistów: czterech chłopców i trzy dziewczynki. Oprócz tego zginęła nauczycielka i jeszcze jedna kobieta (później okazało się, że to sprzątaczka – red.) – powiedział prezydent autonomicznej republiki Tatarstanu Rustam Minnichanow. W całej republice wprowadzono „reżim operacji antyterrorystycznej". Pierwszy raz zrobiono to poza Kaukazem Północnym.

Napastnika, Ilnaza Galjawijewa, policja złapała w szkole, ale nadal nie ma pewności, czy nie miał wspólników. Początkowo sądzono, że drugi napastnik został zabity na miejscu, później dementowano to. Część świadków twierdzi ponadto, że słyszała jakiś wybuch.

W internecie pojawiło się nagranie z rannym, półnagim Galjalijewym, leżącym na aresztanckim łóżku z rękoma przywiązanymi do krat. Trudno go zrozumieć, ponieważ policja „wypikała" przekleństwa, z których w większości składało się jego wycie. Można tylko usłyszeć: „jestem bogiem" i „wszystkich was nienawidzę". Policja twierdzi, że było to formalne przesłuchanie.

Władze już poinformowały, że napadł on na szkołę, bo czuł do niej uraz. Ale skończył ją prawie dwa lata temu, potem uczył się w kazańskiej szkole biznesu. Z powodu niezdania egzaminów skreślono go jednak z listy studentów 26 kwietnia. Dwa dni później dostał pozwolenie na broń.

Wszyscy jego znajomi – zarówno ze szkoły, jak i uczelni – podkreślali, że był „cichy i sympatyczny". – Niezbyt się wyróżniał. Nie pamiętam konfliktów z jego udziałem – mówił dziennikarzom Maksim, który chodził z nim jeszcze do przedszkola.

Mniej więcej od 2017 roku przez rosyjskie szkoły przetacza się fala przemocy. Uczniowie lub byli uczniowie napadają na nie najczęściej z nożami i toporami, ale też z bronią palną i butelkami z koktajlem Mołotowa.

Najtragiczniejszy był atak 20-letniego Władisława Rosliakowa w październiku 2018 roku na technikum w Kerczu (na okupowanym Krymie). Od strzałów z karabinu (również Hatsan) i eksplozji chałupniczej roboty ładunku wybuchowego zginęło 21 osób, a 50 zostało rannych. W styczniu tego samego roku w Permie dwóch uczniów napadło z nożami na szkołę, w której ranili nimi 13 osób, a na koniec sami siebie dźgnęli.

Kreml winą obarczał „destruktywne ideologie rozpowszechniane w internecie", w tym „nacjonalizm, separatyzm, neonazizm, subkultury kryminalne, kult przemocy, kult osobistego bogactwa". Diagnoza starzejącego się pokolenia polityków okazała się chybiona. Żaden z napastników nie był związany z ruchami politycznymi. Jedynie uczeń Kerczu był ofiarą „kultu wzbogacania się", gdyż koledzy wyśmiewali się z jego biedy, przede wszystkim z podrabianych dżinsów.

– Przez szkolny radiowęzeł krzyczeli, by zamykać drzwi w klasach. (Po 15 minutach) do drzwi zaczął ktoś się dobijać i powiedział, że jest strażakiem. Ale nie uwierzyliśmy. Wtedy wepchnął pod drzwi swoje dokumenty. Otworzyliśmy, a on nas wyprowadził – opowiadał jeden z szóstoklasistów.

– Dzieci wybiegały przez tylne wyjście, po drodze omijały rannych leżących na ziemi – mówił z kolei mieszkaniec bloku sąsiadującego ze szkołą.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia