– By zaprowadzić porządek w kraju i wyjść z kryzysu, potrzebne są przemiany polityczne, trzeba przeprowadzić uczciwe wybory z udziałem opozycji i skończyć z cenzurą. Trzeba zaprzestać tej kłamliwej propagandy, która odwróciła i zjadła mózg Rosjan – mówił wieczorem 27 lutego 2015 roku w radiu Echo Moskwy jeden z liderów rosyjskiej opozycji Borys Niemcow.
To był ostatni wywiad, którego udzielił w swoim życiu jeden z najodważniejszych krytyków Władimira Putina. Kilka godzin później, tuż przed północą, został zamordowany na Dużym Moście Moskworeckim, gdy wracał do domu. Morderca pod murami Kremla podszedł do niego od tyłu i oddał sześć strzałów w plecy. Oskarżonych o to zabójstwo skazano na wieloletnie wyroki więzienia (od 11 do 20 lat).
Rosyjscy śledczy wciąż nie dają odpowiedzi na najważniejsze pytanie – kto za tym stał?
Zwyczajne zabójstwo
Tuż po morderstwie sprawa trafiła w ręce jednego z najlepszych rosyjskich śledczych Igora Krasnowa (22 stycznia został prokuratorem generalnym), który prowadził wiele głośnych spraw w Rosji, m.in. sprawy członków radykalnej nazistowskiej grupy terrorystycznej „BORN" oraz zabójstwa obrońców praw człowieka Stanisława Markiełowa i Anastasii Baburowej. Zaledwie nieco ponad dwa miesiące po zabójstwie Niemcowa sprawę przekazano w inne ręce.
– Na początku śledztwo rzeczywiście było prowadzone, ale później wszystko robiono po to, by jak najszybciej przekazać sprawę do sądu. Moi koledzy, którzy badali tę sprawę, są przekonani, że do Niemcowa strzelał Biesłan Szawanow, który został zamordowany podczas zatrzymania w Groznym. Z kolei Zaur Dadajew, który siedzi za to w więzieniu, miał alibi. Pytań do śledztwa jest bardzo dużo – mówi „Rzeczpospolitej" Aleksandr Czerkasow, szef moskiewskiego centrum obrony praw człowieka „Memoriał".