Afera wokół wynagrodzeń w administracji państwowej, spółkach Skarbu Państwa i organizacjach zależnych od publicznych pieniędzy (np. Polskiej Fundacji Narodowej) rozszerza się i zaczyna przybierać dość karykaturalną formę. Wynika to z pewnego poplątania tytułów wypłat i ich prawnej podstawy. Najczęściej stosowanymi składnikami wynagrodzenia, wpisanymi w umowę o pracę są: wynagrodzenie podstawowe, dodatek funkcyjny, premia i nagroda, dodatek za wysługę lat.
Z kolei uposażenia osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, wymienionych enumeratywnie w ustawie i odpowiednim rozporządzeniu prezydenta RP, mają tylko dwa składniki: wynagrodzenie podstawowe i dodatek funkcyjny. Prawo nie przewiduje w ich przypadku premii i nagród, niejasna jest też podstawa prawna wypłaty dodatku za wysługę lat. Musimy więc rozdzielić jawne naruszenie prawa przez panią premier Beatę Szydło, przyznającą nagrody dla osób, których zarobki sztywno określa ustawa, z wypłatami premii dla urzędników. Te bowiem należą im się z racji podpisanych przez nich umów o pracę.