Strzelanina w szkole w USA. 17 ofiar śmiertelnych

Siedemnaście osób zginęło w wyniku strzelaniny, do jakiej doszło na terenie Marjory Stoneman Douglas High School w Parkland na Florydzie. Sprawca, były uczeń tej szkoły, został zatrzymany. To najbardziej tragiczna strzelanina w szkole od masakry w szkole podstawowej w Newtown w 2012 roku.

Aktualizacja: 15.02.2018 05:57 Publikacja: 14.02.2018 20:31

Strzelanina w szkole w USA. 17 ofiar śmiertelnych

Foto: AFP

Do zdarzenia doszło ok. godz. 14.30 miejscowego czasu. Funkcjonariusze zostali wezwani po doniesieniach o strzałach w liceum znajdującym się w pobliżu Pompano Beach, 55 kilometrów od Miami.

Teren szkoły został otoczony przez duże siły policyjne, w tym jednostkę SWAT. Na zdjęciach prezentowanych przez amerykańskie media można zobaczyć co najmniej osiem osób, którym udzielana jest pomoc przez ratowników medycznych. Jednak oficerowie straży pożarnej powiedzieli lokalnej telewizji WSVN-TV, że liczba ofiar wynosi 20.

- Ze smutkiem muszę powiedzieć, że w ataku życie straciło siedemnaście osób - powiedział szeryf Scott Israel z hrabstwa Broward na konferencji prasowej, ok. dwie godziny po zatrzymaniu napastnika. - To niewiarygodnie katastrofalny dzień w historii hrabstwa. To druzgocące, robi mi się od tego niedobrze - powiedział podczas briefingu prasowego szeryf Scott Israel. Większość ciał została odnaleziona w szkolnym budynku, chociaż niektóre z ofiar zastrzelono na zewnątrz.

Sprawca strzelaniny, zidentyfikowany jako Nicolas Cruz (w innych wersjach Nikolaus lub Nikolas), został zatrzymany ponad 2 kilometry od szkoły. Lokalne media informowały, że mężczyzna jest wydalonym z powodów dyscyplinarnych byłym uczniem szkoły, którą zaatakował. Wiadomość tę potwierdził szeryf Israel. Dodał, że mężczyzna miał przy sobie wiele magazynków, a strzelał z karabinu AR-15. To cywilna wersja wojskowego karabinu M16, najpopularniejsza broń tego typu w USA. W 2012 roku takiej samej broni użyli sprawcy masakr w kinie w Aurorze (12 zabitych, 58 rannych) i w szkole podstawowej w Newtown (28 zabitych, 2 osoby ranne).

Senator Bill Nelson powiedział w telewizji MSNBC, że Cruz miał przy sobie także granaty dymne. Według CBS Miami 19-letni napastnik uruchomił alarm pożarowy, po czym zaczął strzelać, gdy uczniowie wychodzili z klas na korytarz. Po zatrzymaniu również został przetransportowany do szpitala - policja nie podała, z jakiego powodu.

Rzeczniczka Białego Domu Lindsay Walters powiedziała, że prezydent Donald Trump został poinformowany o strzelaninie. - Obserwujemy sytuację, nasze myśli i modlitwy są z tymi, których to dotyczy - powiedziała w oświadczeniu.

 

Według organizacji "Everytown for Gun Safety" jest to już 18. strzelanina w amerykańskiej szkole w 2018 roku, z czego w ośmiu mimo otwarcia ognia nikt nie został ranny. Do najtragiczniejszej w historii masakry doszło 16 kwietnia 2007 roku na Politechnice i Uniwersytecie Stanowym Wirginii w mieście Blacksburg. W dwóch strzelaninach (w bursie i budynku politechniki) zginęły łącznie 33 osoby (w tym sprawca, student Cho Seung-hui, który popełnił samobójstwo), a 25 zostało rannych.

Do zdarzenia doszło ok. godz. 14.30 miejscowego czasu. Funkcjonariusze zostali wezwani po doniesieniach o strzałach w liceum znajdującym się w pobliżu Pompano Beach, 55 kilometrów od Miami.

Teren szkoły został otoczony przez duże siły policyjne, w tym jednostkę SWAT. Na zdjęciach prezentowanych przez amerykańskie media można zobaczyć co najmniej osiem osób, którym udzielana jest pomoc przez ratowników medycznych. Jednak oficerowie straży pożarnej powiedzieli lokalnej telewizji WSVN-TV, że liczba ofiar wynosi 20.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Przestępczość
Rosja po zamachu. Zachód wyśmiewa spiskowe teorie Putina
Przestępczość
Rosjanie prowadzą przesłuchania ws. zamachu pod Moskwą poza Rosją
Przestępczość
Turcja: Wielka obława na członków tzw. Państwa Islamskiego. Niemal 150 zatrzymanych
Przestępczość
Putin: Wiemy, kto dopuścił się zbrodni, teraz chcemy wiedzieć, kto ją zlecił
Przestępczość
Francja obawia się zamachów. Islamiści znów zagrażają Europie