Bernard Cichocki wprowadzony do huty w czasach „dobrej zmiany” twardo negocjował z MON największe w krajowej zbrojeniówce warte ok. 4,5 mld zł kontrakty na haubice Krab i moździerze Rak. W odróżnieniu od byłego już szefa PGZ Jakuba Skiby, który zrezygnował z funkcji, bo nie poradził sobie z uzdrowieniem słabnących fabryk broni, prezes HSW uporządkował firmę, przeprowadził skuteczny program naprawczy i przygotował grunt pod realizację ogromnych zamówień artyleryjskich.
Jego styl zarządzania, zwłaszcza dyscyplinowania załogi nie wszystkim w hucie się podobał, konsekwentne przywracanie finansowej równowagi w trudnym zbrojeniowym biznesie okazało się jednak skuteczne. W dwa lata z zadłużenia liczącego niemal 50 mln zł, wyprowadził podkarpacką „artylerię" na plus. Po pierwszych 8 miesiącach tego roku zysk netto huty sięgnął 17 mln zł.
Zarządzać każdy może?
O bezpośrednich przyczynach swojego odejścia prezes HSW nie chce rozmawiać. Nieoficjalnie mówi się, że zdecydował się zmienić branżę na taką, w której łatwiej o zawodową satysfakcję. Także finansową.
Zobacz także: Cichocki: Najnowszy sprzęt Huty na MSPO
Cichocki jest przekonany, że po pełnym tarć i zawirowań okresie restrukturyzacji sprawy huty wreszcie idą w pożądanym kierunku. – Aby w procesie rozpędzania produkcji utrzymać kruchą równowagę i pozytywne tendencje - na czele nowego zarządu HSW potrzebny jest dziś profesjonalny manager, nieuwikłany w lokalne spory polityczne – sugeruje Cichocki.