To prosty schemat: żydowska finansjera, zachłanność, osamotniona Polska, spisek. W tle ogromny majątek wyprowadzany z kraju. Zatem o to chodzi? Tak pisze m.in. Rafał Ziemkiewicz, powielając prostacki – co tu ukrywać – schemat myślenia popłuczyn po przedwojennej endecji o głównych atawizmach polskiej historii.
To działanie jest służbą w Państwie PiS. Tym bardziej prawdziwą, że wreszcie ideologiczną. Dzisiaj dotychczasowi „niepokorni" publicyści mogą już zrzucić swe maski i już w pełni identyfikować się z rządzącymi. Poseł Kaczyński potrzebuje silnego emocjonalnego mandatu. Sięga zatem do otchłani piekła. Stworzenie kolejnego przerysowanego wroga ludu, pozwala władzy z PiS utrzymać wysoki poziom emocji i podtrzymać poziom poparcia dla rządu. Były nim już elity - bogaci, wykształceni, lekarze, sędziowie, Niemcy i Unia Europejska. Teraz jest to Żyd. Mroczne i straszne jest to, że ten motyw powraca dokładnie po pięćdziesięciu latach od wydarzeń marca roku 1968.
Ktoś, kto wypuszcza tego dżina z butelki musi mieć świadomość reperkusji. A jednak. Senat nie zmienia w ustawie nawet przecinka. Konflikt z dnia na dzień eskaluje. Narodowcy chcą demonstrować przed ambasadą Izraela. Potulnie zwijają jednak sztandary na pstryknięcie palców pisowskiego wojewody. Przypadek? Nie, to fakt. Widzimy, że tzw. ruch narodowy, to faktycznie przybudówka partii rządzącej. Przybudówka, która ma bronić skrajnej prawej flanki polityki i nie dać na tym polu wyrosnąć żadnym podejrzanym grasantom. Bardem tej strony jest nie kto inny jak „publicysta" Rafał Ziemkiewicz. W odróżnieniu od studenckich lat nabiera odwagi walcząc z prochami pomordowanych. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że jego życie wreszcie nabrało sensu. Oto wreszcie państwo sankcjonuje dwóch dotychczasowych największych wrogów Ziemkiewicza: Niemców i Żydów.
Do niedawna pisanina uprawiana przez Rafała A. Ziemkiewicza i jemu podobnych „niepokornych" publicystów prawej strony, odbierana była przez znaczną cześć opinii publicznej oraz środowiska dziennikarskiego jako swoisty folklor. „Ziemkiewszczyzna", którą sam autor ustawiał w kontrze do znienawidzonej przez polską skrajną prawicę tzw. „Michnikowszczyzny", była w założeniu kijem wsadzanym w mrowisko – działanie to miało jeden cel: na tym konflikcie zbudować popularność autora. I dopóki jej celem było samozadowolenie autora można było uznać tę twórczość za niegroźną i niskich lotów działalność zarobkową. Dziś zespolona z nienawiścią i skrajną doktryną państwa PiS zaczyna być groźna i niebezpieczna.
Warto zatem poświęcić kilka słów, by opisać stan „skrajnego umysłu". Tym bardziej, że ostatnie wydarzenia wręcz zachęcają do postawienia ważnych pytań.