Mariusz Ciarka z Komendy Głównej Policji potwierdza, że poszukiwany Marek Falenta stosował różnego rodzaju środki maskujące, nie używał elektroniki, utrudniał poszukiwania. W momencie zatrzymania był z kobietą, obywatelką Polski. To ona prawdopodobnie pomagała się mu ukrywać. Próbowała negocjować z policjantami, by nie zatrzymywać poszukiwanego. Falenta „wszedł na balustradę, a więc groził, że w momencie zatrzymania może popełnić samobójstwo. Dzięki negocjacjom zszedł z balustrady i został skutecznie zatrzymany" – informuje Ciarka.
Falenta był poszukiwany w związku z nakazem doprowadzenia do aresztu śledczego. Miał się stawić w zakładzie karnym w celu odbycia 2,5-letniej kary więzienia. Nie stawił się i się ukrywał.
– Sprawdziliśmy wszystkie miejsca, w których mógł mieszkać i przebywać, w tym placówki zdrowia psychicznego – informowała policja. Te ostatnie nie bez powodu. Obrońcy Falenty mówili, że ich klient jest w kiepskiej kondycji psychicznej.
Skazany w związku z aferą podsłuchową Marek Falenta usłyszał wyrok w 2016 r. Uprawomocnił się on w grudniu 2017 r. W marcu Sąd Okręgowy w Warszawie wydał postanowienie o wydaniu za nim listu gończego. O tym, że Falenta ma odbyć zasądzoną mu karę, zdecydował 31 stycznia Sąd Apelacyjny w Warszawie, odrzucając zażalenia obrońców, którzy ubiegali się o odroczenie wykonania kary m.in. ze względu na stan zdrowia skazanego. Obrońcy Falenty najpierw złożyli kasację do Sądu Najwyższego, a 29 stycznia 2019 r. poprosili prezydenta Andrzeja Dudę o ułaskawienie ich klienta.
28 marca 2019 r. Sąd Okręgowy w Warszawie wydał za Falentą europejski nakaz aresztowania. Oficjalna informacja o ENA pojawiła się jednak prawie dwa tygodnie później. Nie upubliczniano jej, by nie zniweczyć pracy policji.