W marcu 1968 r. mieliśmy do czynienia z przemocą fizyczną, symboliczną, psychiczną i ekonomiczną na wielką skalę i jeden z najgłębszych w historii wewnętrzny konflikt na tle narodowościowym. Wystarczyło stworzenie mechanizmów nienawiści, ksenofobii, wykluczenia i szykanowania, zaprzęgniętych w państwową machinę - mówił rzecznik praw obywatelskich dr Adam Bodnar, otwierając debatę z okazji 50. rocznicy Marca'68.
RPO zorganizował 7 marca debatę pod hasłem „Rok 1968. Obywatelstwo: łaska władzy czy prawo?". Dyskutowano o sytuacji ówczesnych emigrantów oraz o prawnych aspektach pozbawiania ich wówczas polskiego obywatelstwa. Uczestniczyli w niej wygnani w 1968 r., świadkowie tych wydarzeń oraz naukowcy, prawnicy, dziennikarze. Obecni byli wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz i ambasador Izraela Anna Azari.
„Każda z rocznic polskich przełomów i zrywów wolnościowych ma dla nas wielką wagę. Jednak pamięć o tym, co się działo w 1968 roku, niesie w sobie szczególną traumę. Choć nie było bezpośrednio ofiar śmiertelnych, mieliśmy do czynienia z przemocą fizyczną, symboliczną, psychiczną i ekonomiczną na wielką skalę. Mieliśmy też – jeden z najgłębszych w historii – wewnętrzny konflikt na tle narodowościowym. I to wszystko działo się w czasach pokoju – wystarczyło stworzenie mechanizmów nienawiści, ksenofobii, wykluczenia i szykanowania, i zaprzęgnięcie ich w państwową machinę" - mówił Adam Bodnar.
Pytał, jakie wnioski możemy dziś wyciągnąć z Marca'68; jak rozpoznawać zagrożenia i zachować czujność przed odradzaniem się niszczących społeczeństwo mechanizmów. Najlepiej chyba puentuje to preambuła do naszej Konstytucji, która podkreśla, że jesteśmy „pomni gorzkich doświadczeń z czasów, kiedy prawa człowieka były w naszej Ojczyźnie łamane". „I właśnie z tego powodu nasza ustawa zasadnicza chce „na zawsze" zagwarantować przestrzeganie praw człowieka. Podkreślam: „na zawsze"" - dodał RPO.
Jego zdaniem na wydarzenia Marca'68 należy spojrzeć przez pryzmat tego, które z wydarzeń inspirowanych lub podejmowanych przez aparat władzy można uznać za naruszenie praw człowieka. Dzięki temu można dostrzec np., na czym polegała głęboka ingerencja w ludzką godność; jak szeroko i głęboko rozlała się fala represji; dlaczego dotknęły one nie tylko ok. 15 tys. osób, które zostały zmuszone do opuszczenia kraju, ale również kilkadziesiąt tysięcy innych, niemal wszystkich, którzy angażowali się w protesty bądź im sprzyjali.