W poniedziałek prezydent Władimir Putin udał się na Krym, by uczestniczyć w obchodach piątej rocznicy „ponownego zjednoczenia półwyspu z Rosją". Wieczorem miał wygłosić przemówienie w Symferopolu, zapowiedziano huczne uroczystości i fajerwerki.
Czytaj także: Ambasador z ambicjami gubernatora
18 marca 2014 r. na Kremlu ogłoszono decyzję dotyczącą „przyłączenia półwyspu" i tym samym Kreml rozpoczął kolejną zimną wojnę z Zachodem.
Miliardowe straty
Rosyjskie media ciągle podkreślają to, że decyzja na Kremlu nie zostałaby ogłoszona 18 marca bez „ludowego referendum", które odbyło się na półwyspie dwa dni wcześniej. Kremlowskie ośrodki socjologiczne podały nawet, że aż 89 proc. mieszkańców Krymu ponownie zagłosowałoby za „zjednoczeniem".
Coraz mniej się mówi o uzbrojonych po zęby „zielonych ludzikach", które swojego czasu sprawnie zajęły wszystkie budynki rządowe, dworce, drogi dojazdowe i zablokowały ukraińskich wojskowych w jednostkach. Od kilku lat Kreml już nie ukrywa, że była to dobrze zaplanowana operacja sił specjalnych.