- Nasze notowania nie są dobre. Perspektywa trzeciej kadencji samodzielnych rządów oddala się. Gdybyśmy mieli za 2 lata oddać władzę, w NIK musi być ktoś, kogo można być pewnym. Marian taki nie jest – powiedział w rozmowie z Onetem anonimowy polityk PiS, wyjaśniający, dlaczego w najbliższych tygodniach sprawa prezesury Mariana Banasia w NIK może nabrać tempa.

Według portalu plan PiS przewiduje dwie możliwości. Po pierwsze, chodzi o trwające już półtora roku śledztwo, które na zlecenie białostockiej Prokuratury Regionalnej prowadzi CBA. Kontrola oświadczeń majątkowych Mariana Banasia za lata 2015–2019 (był wtedy sekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów, szefem Krajowej Administracji Skarbowej oraz ministrem finansów) wykonana przez CBA wykazała, że obecny prezes NIK zaniżył wykazane środki finansowe o kwoty od 209 tys. do 256 tys. zł. „Zebrane, w toku postępowania kontrolnego, materiały wzbudziły ponadto uzasadnione podejrzenie, że w latach 2018–2019 Prezes NIK posiadał dodatkowe, nieudokumentowane środki pieniężne w wysokości co najmniej 257 tys. zł. Stwierdzono także, iż kontrolowany nie wykazał w oświadczeniach posiadanej rzeźby o wartości 68 tys. zł" – podano w materiałach CBA.

- Zakładamy, że kiedy CBA pokaże mu dowody, sam zrezygnuje - powiedział Onetowi polityk PiS. Ale zdaniem portalu jest też druga możliwość - zakłada ona albo zmianę ustawy o NIK, albo skargę konstytucyjną, której efektem będzie otwarcie furtki dla powołania pełniącego obowiązki prezesa Izby w przypadku postawienia Banasiowi zarzutów.

Więcej w Onecie