Znany politolog, były eurodeputowany z listy PiS, a w zeszłym roku kandydat Koalicji Obywatelskiej na senatora, w obszernym wpisie przedstawia nowe oblicze polskiej polityki po reelekcji Andrzeja Dudy. „Przez następne 2-3 lata politykę zastąpi wojna gangów. Kaczyński będzie wojował z Gowinem, Gowin z Ziobro, a Ziobro z Kaczyńskim. Gdzieś w tym wszystkim będzie pałętał się usamodzielniający się Duda. Tak, będzie bardziej niezależny, niż był przez ostatnie pięć lat, bo uwolnił się z łańcucha, na którym trzymał go prezes PiS strasząc, że nie wystawi go w kolejnych wyborach. I ta pocieszna postać będzie teraz starała się być „prezydentem wszystkich Polaków” (a może nawet Polek), bo liczy, że zapisze się w historii nie tylko jako popychadło Kaczyńskiego. Poza tym po skończeniu drugiej kadencji Duda będzie miał dopiero 53 lata i pewnie liczy na jakąś zagraniczną posadkę, ale by ją zdobyć, musi jednak być kimś więcej, niż marionetką starego prezesa jednej z partii. Więc tak, będzie wykonywał jakieś pojednawcze gesty, a PSL czy Konfederacja będą kuszone przez PiS wejściem do koalicji, po ewentualnej rozprawie z Gowinem” - napisał.

„Najbliższe lata będą straszne i obrzydliwe, choć nie będzie tak źle, jak myślą wszyscy ci, którzy głosowali na Rafała Trzaskowskiego (nie będzie też tak dobrze, jak sądzą wyborcy Dudy). Pamiętajcie, tu jest Polska, a to znaczy, że tu nic nie jest na poważnie i do końca” - dodał Migalski, zdaniem którego „prawdziwa polityka skończyła się na jakieś dwa, dwa i pół roku – zastąpiona przez wojnę gangów i potyczki natolińczyków z puławianami w ramach PZPR”. „Dlatego nie ma tu roboty dla politologa. Może dla byłych kremlinologów, którzy z odległości od Breżniew na trybunie pierwszomajowej wnioskowali o spadaniu lub pięciu się górę poszczególnych aparatczyków, znajdzie się tu jakieś zajęcie, ale dla mnie raczej nie będzie niczego ciekawego do komentowania” - stwierdził.

„Żeby rzetelnie wykonywać obowiązki komentatora politycznego, trzeba być na bieżąco. Trzeba śledzić, co kto o kim powiedział, czytać prasę codzienną, śledzić portale internetowe. Słowem – należy poświęcać wiele czasu na obserwowanie bieżącej polityki. Robiłem to przez lata i chyba nawet nieźle mi to wychodziło. Ale polityka właśnie się skończyła – zastąpiona wojną gangów, frakcji, koterii wewnątrz obozu władzy. Nie mam ochoty i czasu na śledzenie tego, zatem muszę zrezygnować z obowiązków komentowania bieżącej polityki” - zapowiedział Migalski. Zastrzegł, że „jeśli jakieś medium będzie chciało ze mną przeprowadzić poważną rozmowę na poważne tematy, to jestem do dyspozycji”.

„Oczywiście, że od czasu do czasu coś sobie z polskiego bagienka politycznego skomentuję tu i ówdzie, ale nie liczcie na to, że na moich mediach społecznościowych będzie tego dużo. Udaję się na zasłużoną wewnętrzną emigrację. Dlaczego? Bo nic tu po mnie; bo mam 51 lat i nie wiem, kiedy umrę; bo jest tyle krajów do zwiedzenia i ludzi do poznania; tyle książek do przeczytania i napisania; bo i tak nikt nie słucha politologów; trzeba dać tej władzy zadławić się państwowymi fruktami; bo trzeba dać demosowi czas, by zobaczył, kogo wybrał i by zawył w poszukiwaniu nowego władcy; bo zawsze warto usiąść na brzegu rzeki i czekać aż trup naszego wroga spokojnie nadpłynie” - napisał politolog. „Do zobaczenia. Albo i nie” - zakończył swój wpis Migalski.