Specprokurator Robert Mueller bada ingerencję Rosji w amerykańskie wybory prezydenckie. Ze sporządzonego przez niego raportu wynika, że Aleksander Kwaśniewski miał należeć do grupy współpracującej z lobbystą Paulem Manafortem, byłym szefem sztabu donalda Trumpa.

- Jest mi przykro, że w tym kontekście moje nazwisko się znajduje, czyli sprawy Paula Manaforta, który zostanie skazany pewnie na jakiś potężny wyrok - mówił w RMF FM Kwaśniewski.

- Mówimy o roku 2012 i 2013, kiedy ja działałem w imieniu Parlamentu Europejskiego na rzecz podpisania umowy stowarzyszeniowej przez Ukrainę z Unią Europejską i uwolnienia więźniów politycznych, szczególnie Julii Tymoszenko. I wtedy spotykałem się z Manafortem, który oficjalnie, podkreślam - oficjalnie, był doradcą Janukowycza i miał na niego duży wpływ - dodał.

Kwaśniewski przyznał, że spotykał się z Manafortem, ale rozmowy dotyczyły uwolnienia więźniów politycznych. - Ja żadnych pieniędzy ani od Manaforta, ani od Ukraińców nie otrzymałem, ani od Unii Europejskiej, bo nasza działalność była całkowicie za darmo. Natomiast uczestniczyłem w różnych konferencjach międzynarodowych jako zapraszany spiker i tam oczywiście wypłacano honoraria - wyjaśnił.

- Ja w ogóle nie wyobrażam sobie, żebym miał się zarejestrować jako lobbysta, no bo jeżeli jestem na konferencji międzynarodowej i mówię, że trzeba Ukrainę przyjąć do Unii Europejskiej, to jest to ewidentny lobbing, no ale nie otrzymuję za to środków, otrzymuję pieniądze za to, że wygłaszam ten wykład - dodał.