Trzej przedstawiciele straży pożarnej, wypowiadający się anonimowo twierdzą, że po strażacy przybyciu na miejsce domniemanego zamachu stwierdzili, że w jednym z mieszkań doszło do wybuchu gazu.

Tymczasem prezydent Maduro oskarżył o zamach na swoje życie prezydenta Kolumbii, minister informacji Jorge Rodriguez mówił o kilku dronach z ładunkami wybuchowymi, które zostały zdetonowane w pobliżu Maduro (prezydentowi nic się nie stało), a inni przedstawiciele władz oskarżyli o atak opozycję. W internecie do zamachu przyznała się nieznana wcześniej grupa złożona z przedstawicieli wenezuelskiej armii i cywilów.

David Smilde z organizacji NGO Washington Office on Latin America, specjalizujący się w tematyce wenezuelskiej twierdzi, że Maduro może wykorzystać domniemany zamach do pozbycia się nielojalnych urzędników i dalszego ograniczania wolności w Wenezueli.

Smilde uważa jednocześnie, że przebieg wydarzeń nie wskazuje na to, że zamach został wyreżyserowany przez wenezuelskie władze dla politycznego zysku.

Niezależnie od tego Smilde uważa jednak, że Maduro wykorzysta całą sytuację do czystek w armii i rządzie i dalszego wzmacniania swojej władzy.