Według ostatecznych wyników pierwszej tury wyborów parlamentarnych we Francji, głosowanie wygrała centrowa partia prezydenta Emmanuela Macrona La Republique en Marche (LREM) i jej sojusznicy. Ocenia się, że ugrupowania te mogą liczyć na 400 - 445 miejsc w liczącym 577 deputowanych Zgromadzeniu Narodowym. Skrajnie prawicowy Front Narodowy zajął natomiast trzecie miejsce z 13,20 proc. głosów. Wg prognoz przed drugą turą, w parlamencie może mieć od jednego do dziesięciu miejsc.
Le Pen, w przemówieniu przerywanym owacjami zwolenników, słabszy od przewidzianego wynik wyborczy Frontu Narodowego tłumaczyła niską frekwencją. Podkreśliła jednak: „mimo niesprawiedliwej ordynacji wyborczej (…) będziemy w drugiej turze”.
- Patrioci powinni masowo iść do urn w niedzielę, by zagrodzić drogę katastrofie, jaką przygotowuje Emmanuel Macron pod wpływem kanclerz Niemiec Angeli Merkel - wezwała Marine Le Pen, zapewniając, że jej partia „ma poważne rezerwy głosów”.
Le Pen powiedziała także, że niska frekwencja spowodowana jest francuskim systemem wyborczym. Jak zaznaczyła, działa on na korzyść większych partii politycznych.
- Ta katastrofalna absencja powinna kazać się zastanowić nad systemem wyborczym, który zniechęca miliony naszych rodaków do głosowania - mówiła Marine Le Pen.